© 2017 Fundacja Pasterze. Wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację Regulaminu
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Jak to sobotni poranek wszystko zmienia?Była umówiona do veta, w sprawie wyników Lenki, miałam pojechać po receptę i wrócić do domu. Wymaz wykazał bakterie Enterococcus spp., oporną na większość antybiotyków, ale wrażliwą na doksycyklinę i gentanycynę. Do veta pojechałam sama, by potem zrobić jeszcze weekendowe zakupy. Usiadłam w poczekalni, czekam na swoją kolejkę, nagle do veta przyjechał mężczyzna z małym pieskiem na rekach. Piesek został mocno pogryziony przez innego psa ? ogromna rana na boku, przebite płuco ? piesek nawet nie płakał w takim był stanie. Siedzę, więc spokojnie w poczekalni, bo recepta może poczekać, drzwi do gabinetu veta otwarte, słyszę diagnozę pogryzionego pieska, że trzeba operować, ze jest szansa ze piesek z tego wyjdzie, choć stan bardzo poważny ? krytyczny. Vet przedstawia, co trzeba zrobić, jakie rokowania, jakie koszty itp., ? na co słyszę odpowiedz właściciela 10-cio letniego pieska tere leska ? NIE MA SENSU ? PO CO MA SIĘ MĘCZYĆ - ZA DROGO - PROSZĘ UŚPIĆ!!! Szok ? ludzie w poczekalni zamarli ? proszą, namawiają właściciela na zmianę decyzji, ON ? głuchy jak pień, dzwoni tylko po córkę by się pożegnała z psiakiem. Weszłam do gabinetu, bo nie mogłam dalej słuchać gadania właściciela psa - proponuje, że jeśli to kwestia finansów pokryje polowe kosztów ? NIC, proponuje, że pokryję cały koszt operacji ? nagle FINANSE nie maja znaczenia? UŚPIĆ, UŚPIĆ, UŚPIĆ. Pozostali klienci lecznicy próbują z właścicielem rozmawiać ? Pan nieugięty. Nie wytrzymałam, skoro taka jego decyzja ? to ja się z nią nie zgadzam, ZAOPIEKUJE SIĘ PSEM, SKORO DLA NIEGO PIES NIC NIE ZNACZY ? myślałam, że pan zmięknie, zmieni zdanie a PAN ? DOBRZE. Córce kazał mi podziękować. Córka ? 12-sto letnia dziewczynka założyła mi ręce na szyje, z płaczem i podziękowała ? koniec ? 30 sekund i wyszli. Nie pożegnali z psem. W poczekalni i w gabinecie cisza. Wszyscy zszokowani jak tak można. Na stole operacyjnym pies z ogromna raną, bez imienia, domu, właściciela, smutny i obolały. Co było dalej?, z mojej planowanej pięciominutowej wizyty u veta zrobiło się trzy godzinny ? tyle trwało operowanie psiaka i podanie kroplówek. Wróciłam do domu zamiast z receptą to z psiakiem na tylnym siedzeniu auta. Teraz mały leży, bardzo ciężko oddycha, popiskuje, co chwila? czekamy?Nie komentuje zachowania właściciela psiaka, bo już naprzeklinałam się w lecznicy. Teraz myślę sobie jak życie sprawia nam niespodzianki.
Nie udało się, mały odszedł tej nocy , śpi spokojnie za Tęczowym Mostem