Hej. To znowu my, Kamusia i Poluś, czyli kumulacja szczęścia naszego pańciostwa (tak powiedział nasz pan doktor)
I coś w tym jest, bo wystarczy, że zamrugamy oczkami, zrobimy smutne minki podając łapki i wybaczą nam wszystkie nasze wybryki
, a uwierzcie, nie jest tego mało. Chyba kochają nas na maxa!!!!
Jak powiedziała Elza, w chwili adopcji, wszystko będzie podwójnie. I robimy wszystko, żeby jej słowa nie były rzucone na wiatr
Jak broimy to zawsze razem. A jak nie razem, to jedno zaczyna, a drugie kończy. Najbardziej winna czuje się zawsze Kamcia, mi (Polusiowi) szybko przechodzi
Taki widok po przebudzeniu zastał Przemek, gdy w pewną sobotę poszłam na zakupy. Nie było mnie może ze dwie godzinki. Pomyślałam, że skoro zostawiam syna (fakt, że śpiącego), to nie muszę nic zabezpieczać i wszystko będzie ok. Naiwność trochę kosztuje
W sumie te meble i tak są do wymiany, ale tego im nie powiem
To był największy ( jak na razie) nasz wyczyn. Oprócz tego zjedliśmy trochę kapci, parę skarpetek (i to prosto z linki
), pilota od wieży, aparat do mierzenia ciśnienia i skubnęliśmy oczywiście trochę jedzonka. Nawet pokrojoną cebulę, prosto z deski, zanim zdążyła trafić na patelnię, itp...... Wszystko było pyszne
Musimy się pochwalić, że z siwego nalotu naszych pociech nie pozostało już prawie nic. No może jeszcze troszkę u Polusia, ale jest to puszek, który sukcesywnie jest wyczesywany. Nawiasem mówiąc on tego nie znosi, ale mu nie odpuszczam i udaję, że nie widzę jego groźnej miny
Teraz trochę fotek naszych najmłodszych domowników, popatrzcie jakie są cudowne!!!
Na pierwszych spacerach strasznie ciągnęliśmy:)
Co złego, to nie my
Dobranoc
Kama i Polo z Kasią, Markiem, Patrycją i Przemkiem