Mamy małe i duże postępy
Bercie coraz lepiej idzie zachowywanie czystości, cieczka też ma się ku końcowi.
Za mną poszłaby w ogień, mąż jest dla niej lekko strasznym "guru"
Myślę, że swoje nie najlepsze życie "zawdzięczała" chyba mężczyźnie; wyraźnie z dystansem i z większą obawą patrzy na mężczyzn. Nie zachęcona nie podchodzi do nich, za to zupełnie bez obaw podbiega nawet do obcych dzieci przychodzących do nas
Z radością też się ważymy - waga skoczyła, obecnie jest to ponad 28 kg
Pierwszy raz (bo bałam się żeby nie połknęła
)
Berta dostała dużą kość do ogryzania, i cóż....robi to jak należy
Czyli ogryza, liże i wcale nie próbuje jej łyknąć na raz. Takie zajęcie dodatkowo ją odstresowuje, bo niestety maleństwo wciąż jest przejęte zmianami w jej życiu.
Miewa takie chwile kiedy zaczyna chodzić, biegać w kółko - np. wokół samochodu, wyraźnie w kształt kojca w którym spędziła dotychczasowe życie. Nie jest to oznaka radości i zabawy, bo Berta na razie się nie bawi, niczym. Najważniejszy dla niej jest sam fakt spędzania z nią czasu przez człowieka. Wpatruje się w oczy, ogon stuka w podłogę, już myślę, że to już, ten czas kiedy wszystkie dawne strachy minęły, ale .... nie, wystarczy szybciej wstać, ruszyć się i jest unik, przylgnięcie do podłogi
Kocyki, koce, legowiska schowane coby wyłączyć nawyk zjadania takich przedmiotów, mam nadzieję, że wkrótce zrozumie, że miska regularnie jest napełniana
Także u
Bertusi trochę po staremu i trochę po nowemu
Na dniach będziemy się jeszcze raz kąpać, bo wieloletni smród wyłazi chyba przez skórę