Piszę po raz pierwszy od momentu, kiedy nie ma z nami Leona. Opowiem wam pewną historię, a wyglądała ona tak. W sierpniu 2006 roku pojawił się w naszym życiu nowy członek rodziny, Fokus, trzymiesięczny Berneński Pies Pasterski. Po długich dyskusjach rodzinnych, zapadła decyzja, że będzie to właśnie berneńczyk. Piękna rasa, idealnie odpowiadająca nam charakterem. Znaleźliśmy hodowlę, pojechaliśmy i przywieźliśmy małą kulkę. Choć już wtedy nie taką małą. Pamiętam jak wybieraliśmy, który to ma być, może ten a może jednak tamten. Wszystkie małe kulki były fajne, ale jeden był naprawdę super, jako jedyny porwał jakąś zabawkę i uciekł, powarkując na mnie. Zapadła decyzja, tak to ten, mały ale niezależny. Przyjechał z nami do domu, daliśmy mu na imię Fokus, mimo sprzeciwu i niezadowolenia mojej żony Kasi. Zamieszkał z nami w domu. Pamiętam jak szybko rósł i przybierał na wadze, w wieku 7 miesięcy wyprowadził się z naszego domu na ogród. To była zima, w domu było mu za gorąco, więc postanowił zamieszkać na zewnątrz, w budzie przygotowanej już wcześniej przeze mnie. Mój chłopak był psem rodowodowym, więc pomyśleliśmy, że spróbujemy pojechać na wystawę, ot tak żeby spróbować. Bardziej dla zabawy niż tytułów. Ale zanim ta zabawa się zaczęłą, ktoś musiał pokazać nam /tzn. Pawłowi czyli mnie i mojemu chłopakowi/ jak to się robi
. Początek mieliśmy trudny, wizyty u ojca Fokusa /Falco-czempion Polski/, nauki pobierane u właścicielki Falca, wszystkie "cuda" związane z wystawami, włącznie z wizytami u psiego fryzjera /którego nie znosił/i pojechaliśmy na pierwszą wystawę. Potem były kolejne, nawet międzynarodowa w Opolu na której zajęliśmy drugie miejsce z oceną doskonałą. Dorastaliśmy razem z naszym chłopakiem, który stawał się coraz potężniejszy i nabierał charakteru. Mimo swojej niezależności wielkiego Pana psa zawsze posłuszny i oddany. Z wystawami daliśmy sobie spokój po pewnym czasie, czempionatów nie zrobiliśmy, bo dla nas była to zabawa, w przeciwieństwie do całej rzeszy zawistnych hodowców. Nasz chłopak zmężniał i wydoroślał, stał się statecznym, ułożonym przez nas samych / a w większości przeze mnie czyli Pawła/psem. Uosobienie spokoju, nasz KOCHANY CZŁONEK rodziny, wielki Pan PIES na włościach.........Przyszedł 1 sierpnia 2011 roku, los zabrał nam naszego chłopaka...... Po prawie trzech tygodniach walki, kroplówek, nieprzespanych nocy......odszedł za tęczowy most... Fokus, nasz chłopak. Diagnoza była jak wyrok, kłębuszkowe zapalenie nerek, nie mogliśmy zrobić już nic. Odszedł na naszych rękach. Był z nami pięć lat. Świat się zawalił.... Pustka była nie do zniesienia. Sama myśl, że siedzę na schodach i nikt nie wpycha mi się na kolana... Po roku żałoby, moja żona, śledząc uważnie Forum, zauważyła Leona. Ja początkowo nie chciałem o niczym słyszeć, ale w końcu uległem. Po wielu rozmowach telefonicznych pojechaliśmy do Milicza. Po drugiej wizycie, wracaliśmy do domu z Leonem. Po dwóch miesiącach dopasowywania się, niestety z jakiegoś powodu nie potrafiliśmy się dogadać z Leonem. Psem o mocnym charakterze. Los chciał inaczej. Leon niestety wrócił do Fundacji, a ja zastanawiam się dlaczego nam się nie udało. Znowu się nie udało... Mam nadzieję, że Fundacja znajdzie Leonowi odpowiedni dom.