Witam! No cóż jutro mija miesiąc jak nasza rodzinka powiększyła się o cudowne "stworzonko"-Redzika /Retta/, który w chwili obecnej czuje się już prawdziwym Panem na gospodarstwie i do tego bardzo dumnym i ważnym.Po podwórku biega przy otwartej bramie bez paska,który ma zakładany tylko do wyjścia na spacer.\smycz jest na wszelki wypadek noszona przez męża w kieszeni i rzadko się przydaje/. Rett w pierwszym tygodniu pobytu zdawał się być niejadkiem, a my wymyślaliśmy co jutro kupić, aby Redzik zjadł. Przez to codziennie odwiedzałam sklep zoologiczny, a właściciel na mój widok śmiał się, że dzień beze mnie to dzień stracony. Teraz jest już lepiej, ale np. podłużną bułeczkę na śniadanie/którą Pani w piekarni kroi na kromeczki/ lub chałkę zjada ze swojskim masełkiem lub z pasztetem z drobiu tylko z ręki. Przy czym je tylko to co jemu smakuje. Bardzo śmiesznie wygląda kiedy z mężem podkradają kawałki sernika, a ja udaję,że nie widzę - niech się ''chłopaki' cieszą.
Nasze koty, które uważały się za najważniejsze istoty w naszym domu na początku nie mogły pojąć co to się porobiło, że nagle w domu zjawił się ktoś taki duży i nowy i kilka dni było dużo paniki. Teraz jest już wszystko dobrze -koty przekonały się,że choć ich kolega taki duży, to żadnej krzywdy im nie robi. Tak więc ku naszej radości pełna sielanka.
Rett bez problemu zostaje w domu sam i grzecznie na nas czeka. Tak więc moje stwierdzenie na początku, że Redzik to naj....naj....naj...berneńczyk w pełni się potwierdziło.