Dziękuję wszystkim za dobre słowa i wsparcie. Trudno nawet opisać jak straszna jest pustka po Apaczu. Był wierny, dobry i kochający. Wszędzie było go pełno, ciągle chciał się pieścić. Patrzył w oczy, przeciągał się, podstawiając plecki, by go głaskać... Towarzyszył mi przy pracy, był ze mną, kiedy odpoczywałam, wędrowaliśmy na spacerach i tak miało być długo i zawsze.... W domu cisza bez jego drepczących łapek jest nie do zniesienia. Nie wiem jak pogodzę się z tym, że już nigdy o poranku nie przybiegnie do mojego łóżka, nie położy pyszczka na pościeli nie będzie domagał się pieszczot. Nie wiem jak wejdę do domu, w którym nie będzie tej jego cudownej mordki, która witała mnie na samym progu. Zawsze czekał w drzwiach, machając ogonkiem i łasił się do nóg. Ostatnio bardzo cierpiał, znosił to jednak dzielnie. Walczyliśmy... Wydawało się, że razem przetrwamy wszystko i znów będą długie spacery i wesołość w jego oczach na dźwięk słowa „spacer”… Wierzyłam w to wbrew diagnozom lekarskim. Nigdy wcześniej nie miałam własnego psa i trafił mi się taki jedyny i wyjątkowy. Pani Aneta wie to najlepiej, bo też zdążyła go pokochać. Dziękuję Pani Aneto za słowa miłości, na które Apacz ze wszech miar zasługuje. Jego nie dało się nie kochać. Podbił serca nas wszystkich, nawet mojej mamy, które nie miała przekonania do przygarniania dorosłego psa o nieznanej przeszłości. Apacz stał się dla wszystkich Wielkim Darem. Kochał tak bezwarunkowo i tak mocno! Ktoś powiedział mi, że za bardzo uczłowieczyłam Apacza. Nie wiem czy można uczłowieczyć psa, ale wiem, że opłakuję go tak bardzo jak członka rodziny. Słowami nie da się wyrazić poczucia straty. Tęsknię za nim ja, tęskni mój syn, który nauczył go wspaniałych sztuczek i tak bardzo go pokochał. Tyle mieliśmy wspólnych planów, tyle marzeń, a teraz został wielki ból i ta nieznośna cisza bez Kogoś, kto był zawsze, wszędzie, blisko i patrzył w nasze oczy z miłością i przywiązaniem. Jak sobie z tym dać radę? Pochowaliśmy Apacza wczoraj na naszej działce w sadzie. Był tam kiedyś bardzo szczęśliwy. Niedługo zakwitną nad nim jabłonie, a z drugiej strony ulicy zawsze będzie mu szumiał las. Dziękuję raz jeszcze wszystkim, którzy pamiętają Apacza, wspominają go i opłakują to cudowne stworzenie o wielkim serduszku razem z nami.