Po apelu Murki w weekend zwiedzałam lasy kobyłkowskie w poszukiwaniu uciekiniera, ale nie trafiłam na niego. Natomiast przekazałam info moim dzieciom, które chodzą do technikum w Zielonce i już w piątek przekazały to znajomym w szkole. Wiem, że ogłoszenia wiszą na stacjach i przy gabinetach weterynaryjnych, zdjęcie przekazałam na policję, a z fundacją Maja jestem w kontakcie. Dziś siedzę w pracy do nocy, ale jutro mam wolne, to znów trochę poszukam. Niewiele więcej mogę zrobić, nie jestem zmotoryzowana więc całej okolicy nie oblecę, ale kciuki cały czas trzymam.