Spawa Mokki bardzo mnie poruszyla, nie bardzo wiem gdzie o tym napisac wiec zrobie to tutaj
- wlsciciele nie wiedzieli ze mozna psa szukac przez internrnet
- nie przyszlo im do glowy sprwdzic u weterynarzy
- nie spradzali okolicznych slupow ogloszeniowych
- nie skontaktowali sie ze straza miejska
co zrobili?
-probowali zglosic zaginiecie /kradziez na policji
(szkoda ze oprocz informacji ze policja sie zgubionymi psami nie interesuje, a kradziez jest wtedy jak sa slady wlamania, policjant przyjmujacy zgloszenia nie udzieli im zadnej informacji co moga zrobic.)
- spytali dwoch sasiadow czy nie widzieli psa.
W zwiazku z tym zaprzestali poszukiwan, a ja prawde mowiac mialam wrazenie ze sa niezadowoleni ze udalo sie ich namierzyc i ze pies sie znalaz(staram sie wmowic w siebie ze moze sie myle). Po co brali psa z rodowodem? bez tatuazu bylby niezidentyfikowany i nie bylo by klopotu.
Mokka jest u nich pol roku (wzieli ja jako dwumiesiecznego szczeniaka), w tym czasie ani razu nie byla w mieszkaniu, wlacicele nie kupili jej obrozy ani smyczy (po co przeciez nie wychodzi poza posesje), nie byla u weta (moze nie bylo potrzeby?)