Dzięki Aga za wstawienie buniowego zdjęcia, powiem szczerze, że mam jakieś przesilenie i jak wiosna nie nadejdzie szybko to chyba dostanę bluzeczkę z za długimi rękawkami wiązanymi z tyłu. Zdjęc Buni to multum jest ale jakoś tak leniwie ostatnio u nas...
Bunia to faktycznie królowa ja uważam, że jej czujnośc jest na wagę złota, a cwana jest.....
opowiem Wam jedno ze zdarzeń, które mi się przypomniało z Bunią w roli głównej.
Bunia przez 9 lat mieszkała z nam w bloku, była kotem tzw. niewychodzącym. Nigdy nie musiała polowac na myszki i takie tam... Historia zaczyna się w 10 roku jej życia po naszej przeprowadzce. (dodam, że teraz mogłaby byc kotem wychodzącym ale po co trawa mokra, zimno albo za gorąco na kanapie lepiej. Wychodzi na ogródek ale dalej niż do płota się nie wypuszcza).Siedzimy przed domem w jeden z ostatnich (pięknych dodam) dni jesieni, Bunia snuje się obok nas, rozmawiamy... i pada stwierdzenie " i po co nam taki kot co nawet myszy nie umie złapac..." nie uwierzycie ale to najszczersza prawda... Bunia zamruczała i gdzieś zniknęła nie zwracaliśmy już potem na nią uwagi. Nie upłynął kwadrans jak nasza królowa z myszą w pyszczku dumnym krokiem zbliża się do nas. Mało z leżaka nie spadłam. Powiem więcej przeraziłam się ... ona wie o czym mówimy??? cholera to może Rademenses z 7 życzeń jest. Jak Gerfild z Luisem w zmowie tak Bunia z jakąś nornicą. Nie zjadła jej bawiła się nią a kiedy chcieliśmy jej odebrac małą myszkę zakończyła jej żywot chrupnięciem...Sytuacja nie powtórzyła się już więcej, a i my nie powróciliśmy już nigdy do rozmowy i stwierdzenia, że ten leniuch nawet myszy nie upoluje.