W dniu dzisiejszym pod skrzydła Fundacji trafiły
Mona i
Liza. Nieocenioną pomoc transportową mieliśmy od Joasi i Marka (
joanna js) - dziękujemy
Mona to dystyngowana mama,
Liza zaś trzpiotowata córka
Dziewczyny są w dość dobrej formie, ale oczywiście przyda się porządne czesanie i kąpiel. Niestety
Mona miała na sobie sporo opitych kleszczy, niepokoją nas też jej oczy i sposób chodzenia. Wizyta u weterynarza mam nadzieję rozwieje wątpliwości.
Po przyjeździe nastąpiło zapoznanie z naszym stadem (tak, tak - z kotem też, i z nim było najbardziej na plus), był stres, trochę nerwów, ale to normalne.
Niemożnością zaś wydaje się na razie wspólne zapozowanie do zdjęcia
Trzpiot natychmiast biegnie do aparatu, Mona ma inne ważne sprawy, Nela siada mi na stopie, Lalka już na drugiej siedzi.
Chyba, że dwójkami :
czy trójkami
Teraz czas na zgranie się wszystkich dziewczyn w domu tymczasowym oraz na poznanie wszelkich zasad domowych - z tym drugim mniemam, że będzie całkiem OK, bo sunie chętnie współpracują.