Przede wszystkim muszę zacząć od tego, że zrobiliśmy badania tak na wszelki wypadek i ani jeden parametr nie jest poza normą. Jeszcze nie widziałam wydruku, ale nasza pani doktor dzwoniła i mówiła, że są idealne. A na samych badaniachto Bonia była ideałem. Trochę się zdziwiła przy goleniu łapki i później wąchała z wielkim zainteresowaniem krew, która skapnęła na podłogę. Pani doktor pochwaliła niuńkę, że taka grzeczna była, bo bernolki, które do niej przychodzą przeważnie nie są takie grzeczne. Prawie z dumy spuchłam.
Jak idziemy na kropelki często spotykamy minipieski, które chcą nam zjeść sunię. Dziabią jak najęte, Bonitka robi tylko jedno hau i cisza się robi. Ma dziewczyna posłuch.
Odkryłam nową jednostkę chorobową. Nazywa się bonitoza i polega na mimowolnych pionowych ruchach ręki. Występuje kilka razy dziennie w różnych okolicznościach i nigdy nie wiadomo kiedy będzie nowy napad.
W ogóle u nas w domu dzieją się dziwne rzeczy. Na przykład żyrafy, foki, niedźwiedzie tracą oczy i wnętrzności.
Dzisiaj biedne zwierzątko zagłodzone musiało się śniegiem dożywiać. Przebobrowała wszystkie trawniki w poszukiwaniu pewnie sama nie wie czego.
Miałam głupi pomysł i zachciało mi się jeszcze uczyć, więc wyjeżdżam 2-3 weekendy w miesiącu, co prowadzi do strasznej tęsknoty. Mama rozkłada moje łóżko i kładzie moje smrodki, żeby piesio mógł spać. Inaczej noc jest ciężka. Któregoś razu ciuszki były pod kołdrą to wyciągnęła skarpetki na wierzch i dopiero na nich zasnęła.
Jak wracam to trzeba się chować, bo wszystko jest zagrożone. Nogi się plączą, wszystko wokół lata, a rozebrać się mogę dopiero po dobrych kilku minutach. Później każdy mój krok jest śledzony, aż do wyjścia do pracy dnia następnego.
Każdej nocy jest walka o miejsce i kołdrę. Co się przesunę to w sekundę tracę przestrzeń życiową. A cwaniara kładzie się od ściany i ma się czego odpychać, więc zawsze przegrywam.
Zmiana w stosunku do psów jest tak ogromna, że z każdym (o ile nie zaczną jej wyzywać) chciałaby się bawić. Raczej to one nie chcą z Bonitką się zadawać.
Za lodówką wisi worek ze smakołykami. Mamy tak kabanosy w wołowej skóry, pieczone ciastka, indycze łapki i inne pyszności. Mądrala w kilka dni wyczaiła skąd się to bierze i od tego czasu jak ktoś jest dłużej w kuchni to psia głowa gdzieś znika. A jak nie ma reakcji z naszej strony to warczy i szczeka, czym rozkłada nas na łopatki.
Któregoś dnia kupiliśmy w sklepie kulki dla ptaków, idę jedną zawiesić na balkonie. Wracam a tu drugiej nie ma, a Bonitka na miękkich nogach na posłanie się przemieszcza... Czyli sikoreczka odsłona druga.
Czasem zastanawiamy się gdzie ona ma magazyn miłości i pieszczot. Niby już ma dosyć, już idzie w swoją stronę... nagle w tył zwrot i już ma nową ofiarę. Albo śpi, chrapie, nie ma psa. Poruszę się i brzuch na wierzchu, ogon lata. Taka sama sytuacja jest, jak się ktoś odezwie, niekoniecznie do niej i bach bach bach ogonem.
A teraz czas na fotorelację, chociaż część zdjęć jest ruszona, bo albo ja się śmieję i trzęsę, lub musi być szybka akcja, bo model szybko się przemieszcza.
Wróciłaś z pracy to na kolanko
Śpimy sobie
Orzeszki popilnuję, żeby nie uciekły.
Mina z serii zaraz sobie porozrabiam.
Stopki
Żyrafka musi...
...zginąć.
Jestem taka słodziutka
Piłka wybuchła sama
Jadę...
Zostań dawcą szpiku :-)
Pańcia pojechała, to ja zaiwanię jej łóżko.