Do naszego domu trafiła taka oto fajna panienka:
Fajna mogę pisać teraz - po kąpieli, czesaniu i lepszym zapoznaniu z dziewczyną. Bo gdy
Maltę przywiozłam to pierwsze słowa jakie się na usta cisnęły to "kupka nieszczęścia"
:
Potwornie śmierdziała, była mocno skołtuniona, sierść fatalna .....
.... ale najgorsze to chudość ..... (na pierwszy rzut oka niewidoczna pod grubą, obfitą sierścią)
..... i uszy
W prawym uchu sunia ma sporego, bolesnego i sączącego się krwiaka. Oba uszy są pogryzione/podrapane, pełne w głębi oślizgłej mazi.
Wciąż jest wylękniona, jej oczy są cały czas szeroko otwarte - ze strachu przed człowiekiem i ze zdziwienia, że ręka głaszcze, a nie szarpie i że jedzenia nie musi w pośpiechu porywać z miski i gnać z nim daleko aby zjeść
Patrzę na nią i myślę:
Malta musi teraz zacząć swoje życie od nowa. Musi koniecznie, bo całe jej 2-letnie dotychczasowe istnienie to była ledwo wegetacja.
Malta potrzebuje kogoś, kto ją wprowadzi w nowe, PRAWDZIWE życie