www.pasterzeforum.pl » ROZMOWY O WSZYSTKIM I O NICZYM » HYDE PARK (Moderator: Aga)
 » Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


© 2017 Fundacja Pasterze. Wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację Regulaminu

Autor Wątek: Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.  (Przeczytany 1541 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Aga

  • Pasterz
  • ******
  • Wiadomości: 2435
Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.
« dnia: Luty 14, 2012, 23:50:32 pm »
Żaden dzień nie jest podobny do drugiego, każde jutro kryje w sobie cud,
magiczną chwilę, która burzy stare światy i tworzy nowe gwiazdy.


                                                                                                                                                  Paulo Coelho


Pamiętam brudny śnieg na drodze, odbijający się w światłach samochodu. Nie wiem, jak bardzo byliśmy zmęczeni. Tamtego dnia miałam wrażenie, że jestem w stanie wytrzymać wiele, znacznie więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Spełnione marzenie na tylnym siedzeniu samochodu rekompensowało wszystko. Sama świadomość jego obecności tuż za plecami była dużo przyjemniejsza, niż wyczekujące wpatrywanie się po raz tysięczny w jedyne posiadane, znane na pamięć zdjęcie...

Wtedy nie było już pytań, nie było wątpliwości, nie było domniemywania, jak to będzie - przyszłość właśnie się stała i chrapała tuż za moimi plecami, na tylnym siedzeniu samochodu... Przyszłość, która miała być już zawsze...

(...)

Tymczasem nasza przyszłość trwała zaledwie dwa miesiące i skończyła się wraz z topniejącym, brudnym śniegiem... W Wielki Piątek... Pozostały po niej tylko niezapominajki w ogrodzie, których błękit był tamtej wiosny nie do zniesienia... Wiele czasu minęło, mnóstwo łez wypłakały moje oczy, zanim nauczyłam się żyć z ich błękitem...

_________________________________________________________________________________


Spoglądam przez okno na brudny śnieg i z utęsknieniem czekam na niezapominajki w ogrodzie... O nic w życiu nie jestem tak spokojna, jak o to, że zakwitną znowu - w tym samym miejscu, w kąciku mojego ogrodu, i że przesłonią swoim błękitem błękit nieba...

Paradoksalnie to nie był koniec, tylko początek nowej drogi...

Dziś, w kolejną rocznicę, patrzę na to wszystko z perspektywy dwóch lat. Nadal tęsknię, nadal wielu rzeczy nie rozumiem, nadal ze wzruszeniem oglądam zdjęcia i wiem jedno - że Baster był dla mnie nieocenioną lekcją życia...





Odp: Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.

Offline kajetan

  • Aktywny Użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 677
Odp: Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.
« Odpowiedź #1 dnia: Luty 15, 2012, 07:12:32 am »
wspomnienia ,wyraz pamięci. Tak wszystkie ,które odeszły są nadal w nazych sercach i nic i nikt tego nie zmeni  :'(

Odp: Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.

Offline kerovynn

  • Nowy Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 17
Odp: Z BERNEŃCZYKIEM POD PACHĘ. PROLOG.
« Odpowiedź #2 dnia: Luty 20, 2012, 12:52:44 pm »
z perspektywy czasu dawny bezsens nabiera sensu. Gdyby Negra nie zginęła w wypadku, gdyby rok później padaczka nie zabiła mi Rawki...
... nie miałabym Esi, nie trafiłabym na forum, a moje igły i szydełka pokryła by rdza zapomnienia...
kiedy rodzi się coś nowego to na ogół boli...


 



Estalia by Smf Personal