Dziś sobota - piekny dzień - w pracy byłam tylko do 13.00.
Zaraz potem wybrałam się w drogę do Nowego Domku
Wegi.
Wyzerowałam licznik samochodu przed wyjazdem, teraz wskazuje 299 km.
Jest już po 22.00. Właśnie weszłam do domu, ale moje dzieci jeszcze nie spały, przewracały się w łóżkach czekając na powrót mamy.
Dostały po całusku na dobranoc i zakopały się w swoich kołdrach.
Po co jechałam do
Wegi ?
Jużaki to psy o ostrym charakterze,
nie każdy jest w stanie radzić sobie z osobnikami o tak jasnym 'światopoglądzie'
i wyjątkowym temperamencie.
Wega, po okresie nańczenia urojonych szczeniaków, bardzo szybko i mocno zaczęła przywiązywać się do
Murki.
Wiele osób dopytywało o sunię. Wśród nich była Pani Jola. Prowadziłyśmy wraz z
Murką rozmowy na zmianę.
Zajęta innymi adopcjami, nie miałam kiedy zrobić wizyty przedadopcyjnej.
Uznałyśmy więc, że tym razem odwrócimy kolejność procedur.
Pozwolimy nowym właścicielom zabrać sunię.
Gdy po raz pierwszy przyjechali po małą nie dała wprowadzić się do samochodu.
Drugie podejście ( dwa tygodnie później ) zakończyło się sukcesem.
Dziś przekazałam niezbędne wskazówki, przekonałam się, że sunia ma odpowiednich opiekunów i piękny teren do realizowania się.
Wega oczywiście na wstępie chciała mnie zjeść. Potem starała się zręcznie omijać pokój, w którym siedziałam, ale przy końcu wizyty, przyszła i polizała moją dłoń, a ogonek kręcił młynki. Cudowna, mądra sunia.
Joli i Zbyszkowi gratuluję podjęcia decyzji, i trwania przy swoim, mimo naszych usilnych starań zniechęcenia Was do tej adopcji!