Dziękuję wszystkim za podsumowanie. To, że nadal chciałam Sali, nawet po tym, jak dowiedziałam się, że ucieka, wiem tylko ja jak bardzo. Pani Karolina z mężem już tydzień wcześniej przez telefon dała do zrozumienia, że nie dostanę psa, pomimo tego, że nie popełniłam błędu- nie miałam wiadomości, że pies ucieka tak chytrze (wymyka się za drzwi pomiędzy nogami i pokonuje bez problemu ponad dwu metrowe płoty). Psy wyadoptowane przeze mnie osobiście są u ludzi, z którymi mam ciągły kontakt. Informacje przekazywałam im bardzo rzetelnie. Natomiast Pani Karolina nie mając żadnego doświadczenia nie zebrała wystarczającego wywiadu potrzebnego do przekazania zwierzęcia nowemu właścicielowi. Nie wiadomo, czy Sali uciekła do nich, czy za mną, ponieważ wyszłam do sklepu. Nikt bowiem nie siedzi w jej głowie i nie mam możliwości przekonać się, jak zareagowałaby na mój widok po ucieczce... W każdym razie pies chodził za mną krok w krok jak cień, a na spacerze szła na luźnej smyczy przerzuconej przez grzbiet... Poza Puriną i Royal'em dostawała wiele innych smakołyków, m.in.gotowanego indyka i pierś z kurczaka z marchwią. Pani Karolina karmiła małą puszkami z Biedronki, które to w ilości sztuk 2 zostały mi "sprezentowane" razem z psem, po czym oświadczyłam, że u mnie nie będzie tego jadła. Pani Karolina jest dobrym człowiekiem, zarówno jak jej mąż, mają wielkie serce dla psiaków. Nie jest jednak tajemnicą, że przed wyadoptowaniem Sali kategorycznie nie mogli jej zatrzymać z powodu posiadania 4 innych psiaków u siebie. Jak widać po ucieczce suni wszystko się zmieniło i nagle są w stanie góry przenosić i nic nie stanowi przeszkody. Szanowna Pani Elza, z całym swoim doświadczeniem, nie pochwaliła odmowy oddania Sali pod skrzydła fundacji i stwierdziła, że historia musiała się tak skończyć skoro psa wyadoptowała osoba niedoświadczona. Wówczas Karolina była"be". Teraz jest super. Pomogłam w życiu wielu psom, ale nadal ludzie liczą się dla mnie bardziej. Ci kochani przeze mnie ludzie... Ostatnio mój syn był w takim stanie psychicznym (samoagresja, moczenie nocne, spazmatyczny płacz) po znęcaniu ojca nad nami. Tą historię mam od dwóch lat za sobą, a i tak nadal zbiera żniwa. Miałam patrzeć na krzywdę dzieci (bo młodszy obwiniał się z płaczem o otwarcie drzwi dziadkowi, kiedy to Sali uciekła) i czekać na powrót psa, którego i tak by nam odebrano???!!! Mam dwa adoptowane psy: sunię z rodowodem, która jako 7,5 roczna została wystawiona na Allegro za 1 zł na "Kup teraz" oraz rzeczonego buldożka, z którym historia była identyczna. Psiak miał zostać przeze mnie przekazany fundacji buldożków, z którą kontaktowałam sie przed jego odebraniem. To ja nakłoniłam właścicieli do spisania ze mną umowy adopcyjnej, ponieważ chcieli psa oddać "bez niczego". Psinek okazał się pocieszeniem dla dzieci i czy to takie złe? Czy jednak gorsze jest, że Pani Karolina od 1,5 tygodnia "wciskała" mi innego psa, m.in. szczeniaka-mieszańca po Sali na pocieszenie dla dzieci ???!!! Ludzie, dlaczego jesteście tak obłudni?! Kajetan rozpętał burzę moim kosztem pisząc, iż mam innego psiaka. Powinna wiedzieć, że dzieci biegały samopasem, nie miały czystej szklanki do wlania mleka, czystej bluzeczki, ani spodenek. Zarówno one, jak i całe mieszkanie i mój pies (nie trymowany, wyglądający jak 7 nieszczęść) były na dalszym planie, gdy całymi dniami, po nocach i nad ranem przeczesywałam osiedle w poszukiwaniu psa. W międzyczasie pomogłam w znalezieniu domu innej bernence, osobiście, żyjąc nadzieją na znalezienie Sali, gdzie przecież mogłam i tamtą zatrzymać dla siebie. Nie jestem kolekcjonerką! Dla mnie i moich dzieci Sali to była Sali i żadnym innym psem nie da się jej zastąpić. Cieszę się natomiast, że Zacky (przekochany i przeuroczy bulwek) trochę wypełnił pustkę po Sali. Piszę "trochę", bo Kacperek dziś po raz kolejny zapytał:"Kiedy Sali przyjedzie?" Młody mimo wszystko nie rozumie, że Zacky ma wypełnić pustkę, której już nigdy nie zapełni Sally... Koniec... Jesli chcecie, oceniajcie dalej, z kajetanem na czele, i bądźcie dalej obłudni i czekajcie na podziękowania za kilka kliknięć w klawiaturę. Ale jedno Wam powiem- to smutne, że tak traktuje się ludzi, których życiem są psy, a poza nimi od czasu do czasu również rodzina, dzieci. Pozdrawiam i żegnam się z forum Pasterzy.