Dobre!
Po dwóch dniach fundacyjnej tułaczki
nareszcie zawitałam do domu.
Dzieciaki spały u siebie (
ciekawe czym zmęczył je ukochany Tatuś ? )
Cisza aż brzmiała w uszach.
Przede wszystkim dlatego, że Nemo nie pozwolił szczekać Gobo
a inny "dzidziuś"-prowokator, który zawsze obwieszczał moje powroty do domu pięknym barytonem, niestety nie mieszka już z nami.
Pocieszeniem jest fakt, że reszta psów choć w ciszy to jednak usiłowała wejść mi na głowę z radości.
Cdn.