www.pasterzeforum.pl
ADOPCJE => W NOWYM DOMU => Wątek zaczęty przez: ElzaMilicz w Lipiec 07, 2015, 09:34:13 am
-
:grin:Jest z nami od niedzieli 5 lipca 2015.
Przywieźliśmy ją z Torunia.
Pani Malwina - pracownica schroniska zadzwoniła by zorientować się kim jesteśmy,
i pewnie wzbudziliśmy zaufanie :heartbeat: bo w czasie pierwszej rozmowy poprosiła o zaopiekowanie się niewidomą nowofunlandką.
Nie od razu złożyłam deklarację. Jak zwykle trzeba było rozwiązać mnóstwo problemów logistycznych.
Dziękujemy Panu Jarkowi za opiekę na "małą". Jest dokładnie taka jak ją opisano! :friends:
Dziękuję Kasi PieruńskoTornikowej :cheesy: za to, że dojechała do nas, do schroniska- miło było Cię zobaczyć! :friends:
Jagoda to 100% wodołaz. Ze wszystkimi atutami rasy. Zrównoważona, tolerancyjna, bezkonfliktowa i szalenie zabawowa. :giggle:
Przed nami wielogodzinne czesanie i skuteczne pranie, a potem wizyta u okulisty.
Wszystko pewnie będzie przeciągać się w czasie bo w tej chwili mam Mamę w szpitalu i Jej nie mogę zaniedbać.
-
Można odnieść wrażenie, że wolontariusze biją się o podopiecznych: http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=1671.msg79607#msg79607 :giggle:
Dziękuje Kitkowej za ustalenie wizyty u okulisty. :friends:
Dobrze, że to tak szybko bo wydaje mi się, że oczka ją bardzo bolą.
-
Jagoda brzmi pieknie... Czekamy na fotki i sciskamy kciuki za torunianke!
-
Marcin, ona jest prześliczna. Ale źle znosi podróże. :naughty:
Co prawda nie robi niespodzianek. Podróż ją jednak bardzo stresuje, sunia ślini się nieziemsko.
Sądząc z warunków z jakich ją zabrano pewnie nigdy nie jeździła autem... no może traktorem... w klatce po świni...
(http://images57.fotosik.pl/1658/6bdd8c15c5c6ae38.jpg) (http://www.fotosik.pl)
(http://images59.fotosik.pl/1658/92685292cf3dee56.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Jako, że jest niewidoma ciężko było jej się odnaleźć pośród nowych przedmiotów i przeszkód.
Pierwszej doby nie opuszczała małego ogródka, ale już od dziś oswajamy więcej terenu. :grin:
(http://images60.fotosik.pl/1655/cb64fa8b717a4c6b.jpg) (http://www.fotosik.pl)
(http://images59.fotosik.pl/1658/caacc5458c434009.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Jest słodka, słodziutka i... ciężka jak wóz drabiniasty. Posiłki konsumuje na leżąco. :giggle:
Co do stosunków z innymi czworonogami to nie ma się czego przyczepić.
Ustępuje miejsca naszym suniom. One patrzą nieufnie - nie rozumiejąc po co nowa wpatruje się w nie.
A ona je czuje, ale nie widzi, w związku z tym zastyga w niepewności zwieszając łeb.
Gdy są blisko odwarca głowę i odchyla ciało jakby chciała zwinąć się w kłębek.
Więc mijają się grzecznie, bez burczenia.
Jagoda to brylant nie pies. Wiem co mówię. :th_0girl_spruce_up:
Z ukochaną Bonitką II : http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=2018.0 było "nieco" inaczej. :laugh:
Ta sunia (Zosia mówi o niej "Bunia" :shy:)
wieczorem odezwała się mocnym głosem do psów hałasujących w oddali.
Wystarczyła krótka reprymenda i do rana było jak makiem zasiał. Mądra malutka. :wub:
-
słodki olbrzym :heartbeat:
-
"Jesteśmy Jagódki czarne Jagódki ..." Widziałam ją tylko chwilkę, ale ma zadatki na prawdziwego przytulasa :friends:
-
Słodki tylko smutny ten olbrzymek jest :heartbeat:
-
Jest słodka :th_0girl_dance:
-
Jak już się urobicie po pachy, doprowadzając Jagodę do kultury, będzie pięknym psem :wub:
Jest wspaniała :heartbeat:
-
Jest piękna i na pewno lubi wodę. Nie jak te moje dwa niemorskie cudeńka.
-
Nie lubi wody z węża ogrodowego, nawet jesli płynie powolutku.
Wczoraj byłyśmy u dr-a Kiełbowicza.
Czekamy na badania krwi, aby można było podjąć diagnozę i dalsze dzialania.
Jagoda szybko się uczy i sprawia coraz mniej problemu przy wsiadaniu do auta.
Kitkowa świadkiem. :grin:
-
A na czesanie i kąpiel zapraszam do nas.... może jutro?? Przy okazji poznalibyście fajnych ludzi, co przyjadą i zabiorą nam nasz mały Skarb :heartbeat:
-
Nie, na jutro mamy inne plany. Musimy dać radę sami przy tej górze filcu. :giggle:
Mam nadzieję, że poznamy nową rodzinę Miki przy okazji jakiegoś spacerku kujawskiego. :grin:
-
Urocze "maleństwo" z tej Jagody :wub: Czy wiadomo z jakiego powodu jest niewidoma? Przykre, że ta przypadłość sprawia jej ból :<. Szczęście w nieszczęściu, że psina słyszy - to bardzo ważne zwłaszcza jeśli chodzi o "dogadywanie się" z innymi zwierzakami. Nasza sunia straciła dwa zmysły prawie jednocześnie i znacznie trudniej było jej się wszystkiego od nowa nauczyć, teraz jednak bardzo sprawnie sobie radzi. Jest radosna i zadowolona, a nasz dom i ogród został dostosowany do potrzeb niepełnosprawnej staruszki.
-
Doktor nie wyrokował czy sunia będzie widzieć czy nie.
Jej oczy są tak nabrzmiałe jakby za chwilę miały pęknąć, tego na moich zdjęciach nie widać.
Przyczyną jest zapalenie błony ocznej. Podajemy lekarstwa i czekamy na efekt ich działania.
Poza tym Jagoda oswoiła sobie cały teren wokół domu i swobodnie się na nim porusza.
Chce się bawić z innymi psami, i koniecznie wylizać kotkę, na co Lili wcale nie ma ochoty. :giggle:
-
Co słychać u Jagódki? Jak jej oczęta? Pewno rozpoznała już wszystkie kąty. Czekamy na wieści...
-
W ostatnie dwa dni zafundowaliśmy jej niebagatelnego stresa bo przemeblowywaliśmy sklep, w związku z tym na całym podwórku stało mnóstwo mebli. Nie wiedziała biedaczka co z tym robić i kładła nam się prosto pod nogi. :giggle:
Ale przeżyła i teraz jest szczęśliwa, że wszystko wróciło do normy. :emotbern:
Przeprawy przez ogródek ma już w małym paluszku. Potrafi się bez otarć przechadzać po podwórku.
Bezbłędnie trafia do "wodopoju". Chce już "oswajać" schody, ale nie pozwalamy jej na chodzenie po nich.
Ze spraw zdrowotnych ciągle leczymy te nieszczęsne oczęta...
-
Dziś z Jagódką odwiedziłyśmy naszą Panią Doktor. :heartbeat:
Usg jamy brzusznej nie wykazało żadnych powodów do niepokoju.
Kolejny raz pobrano krew do badania, teraz czekamy na wyniki.
Potem jeszcze jedna konsultacja z okulistą i... sunia może jechać do domu. :grin:
-
Przecinaliśnaliśmy i rozczesywaliśmy sierść sukcesywnie, mozolnie, dzień po dniu.
Zmiana diety spowodowała poprawę stanu skóry, okropny łupież powoli zaczął znikać.
Niunia swoją pierwszą w życiu kąpiel przeżyła już jakiś czas temu.
Oczywiście wpierw musieliśmy ją wnieść po schodach na górę.
Ponieważ w sytuacjach, które ja stresują zachowuje się jak drewniana kłoda tzn. zupełnie odmawia współpracy (a 50kg nie tak łatwo naprowadzić na odpowiednie tory :giggle: ) spodziewałam się sporych kłopotów.
I co ? Miła niespodzianka - Jagoda wstawiona do wanny nie odważyła się protestować.
Myślę, że nie próbowała ucieczek właśnie dlatego, że zupełnie nie widzi.
Ale całą kąpiel zajęci byliśmy we dwoje, a Nemo na wszelki wypadek pozostał w samych slipkach. :cheesy:
W miniony poniedziałek udaliśmy się do Pana Doktora, który był bardzo zadowolony z wyglądu oczu Jagody gdyż po zastosowanej kuracji ustąpił koszmarny obrzęk błon i można było dokładnie zbadać te oczy.
Okazało się, że sunia miała podkręcone trzecie powieki niczym spirale i to one spowodowały tak mocny stan zapalny. To sprawa genetyczna. Nie mogę myśleć o tym co się dzieje z jej rodzeństwem lub rodzicami. :<
Dla niej gehenna już się skończyła. :wub: Pan Doktor od razu zaproponował i wykonał zabieg.
Gojenie ran jeszcze trochę potrwa, ale jesteśmy na dobrej drodze i później chcemy się skupić się na odzyskaniu choć częściowego widzenia w jednym oku.
Wyjeżdżam z dziećmi na jakiś czas. Jagoda zostaje pod opieką Nemo.
-
Super wieści, że Jagoda ma szansę widzieć choć na jedno oko - trzymamy kciuki.
...i życzymy pełnego wrażeń odpoczynku :friends:
-
To super że jest szansa na choćby częściowe odzyskanie widzenia u tej ślicznej olbrzymki :backflip:
Udanego wypoczynku!
-
Widziałam dziewczynę osobiści, jest piękna, ma prześliczną budowę :th_0girl_dance:
-
Za chwilę miną trzy miesiące jak Jagoda/Bunia jest z nami.
Jest górą futra uwielbianą przez nasze dzieci, które przebąkują o pozostawieniu jej u nas.
O tym oczywiście nie ma mowy.
Sunia od czasu do czasu spotyka się z doktorem, jedno oko jest w stanie poprawnym, z drugim mamy jeszcze kłopoty.
Jagoda przeszła dwa zabiegi operacyjne na lewe oko. Widać wyraźną poprawę.
O tym kiedy będzie mogła pojechać do swojego domu zadecyduje doktor.
-
I nadszedł Ten Dzień...
Bunia wczoraj zamieszkała u Hani i Jerzego.
Dziękuję nowym właścicielom :wub: za stałość uczuć oraz cierpliwość w oczekiwaniu na CUD (czyt.: Czarny Uparty Dobrobyt). :th_0girl_curtsey:
Nie będę się rozpisywać...
Haniu, proszę, w wolnej chwili opowiedz za mnie o przygodach Jagódki- Bunieczki, Zorki, Miśki i Kociej Ferajny. :grin:
-
"Jagodowa" przygoda zaczęła się dla nas na początku lipca. Właściwie natychmiast po opublikowaniu informacji o do adopcji. Niesamowicie żałowałam, że post o potrzebie przewiezienia Jagódki z toruńskiego schroniska, do domu tymczasowego przeczytałam na wątku kawowym dopiero, gdy była już w Miliczu. Przegapiłam... Jagódka (a właściwie Bunia, bo tak się do niej zwracały fundacyjne dzieci Zosia i Konrad) zamieszkała w Łowinie, czyli wróciła w swoje poprzednie strony. Troszkę to trwało, przede wszystkim z powodu stanu zdrowia Niufki, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Czekaliśmy na nią cierpliwie i się doczekaliśmy.
Kiedy wiosną trafiliśmy przypadkowo na stronę fundacji, to od razu postanowiliśmy, że nasz pies będzie "od Pasterzy" albo nie będzie go wcale. Kierując się odruchem serca moglibyśmy przygarnąć całą sforę schroniskowych bied, ale przecież nie o to chodzi, by przerobić swój dom na schronisko. Musimy mieć czas dla każdego naszego zwierzaka. Mieszka z nami schorowana nestorka Zora. Cukrzyca poczyniła prawdzie spustoszenie w jej kruchym ciałku. Potencjalne, nowe zwierze w naszym domu musiało się dostosować do ślepej i głuchej seterki. Czy choćby najbardziej nieszczęśliwe stworzenie przygarnięte ze schroniska mogło dać nam pewność, że specyficzne potrzeby Zory nadal będą respektowane? Niestety nie. Fundacyjne psiaki są zdecydowanie bardziej przewidywalne. Dzięki ogromnej pracy Wolontariuszy i Domów Tymczasowych mają szansę na normalne życie. W naszym domu mieszkają też kundelek Misia - znajda (hałaśliwe stworzenie o miłym usposobieniu, ale kierowniczych zapędach), cztery koty: Matylda i Syriusz przygarnięte ze schroniska oraz Luna i Klara - koty "z interwencji", których miało nie być, bo dwa to optimum, a cztery... cztery to objaw naszej słabości - miękkiego serduszka (jedna kotka zabrana znęcającym się nad nią nastolatkom i wycieńczone maleństwo znalezione na szosie). Nasz limit został przekroczony przy schroniskowcach - kolejnych kotów do domu nie przyjmujemy. Do takiej właśnie rodzinki dołączyła niewidoma Niufka.
Bunia, w swoich relacjach z innymi psiakami, które socjalizowały ją pod czujnym okiem Tymczasowej Rodziny, wykazywała uległość i zrównoważony charakter. Gdy przybyła do nas po długiej podróży samochodem, znalazła się w ogrodzie pełnym psich zapachów, nie słyszała wszystkich poleceń z powodu szalejącej wichury... zrobiło się dramatycznie i groźnie. Bunia wyczuła, że Zora jest od niej słabsza, w tle jazgotała ze strachu Misia, koty dyplomatycznie obserwowały widowisko w bezpiecznej odległości. Zadziałała spora doza stresu i już się naprawdę baliśmy, że nic z tego nie będzie, a Bunia, wróci do Milicza :-(. Z podziwem obserwowałam panią Elę, która nie ingerując w psie "rozmówki" pozwoliła się suniom dogadać w ich języku. Dość powiedzieć, że chyba po raz pierwszy widzieliśmy Zorkowy garnitur zębów w komplecie... Dziewczyny pogadały, pogadały, a następnego dnia wzajemnie wylizywały sobie uszka. Jeszcze wczoraj przed południem Bunia powarkiwała i poszturchiwała leżącą Zorę, ale ładnie reagowała na upomnienia zarówno nasze jak i psie. Misia omija Bunię sporym łukiem, a gdy Niufa zbliża się do niej, to alarmuje ją wrzask. Misia uprzedza Bunię, że nie życzy sobie, by taki kudłaty niedźwiedź po niej deptał i Niufa odnosi się do tych napomnień z szacunkiem - schodzi z drogi. Koty jak tylko się zagapią, to muszą się poddać wylizywaniu - niekoniecznie są z tego zadowolone, ale nie protestują pazurami. Najmłodsza kotka upodobała sobie wygarnianie łapką z miski kociej karmy i dokarmianie Buni. Jej pasją stało się obserwowanie z góry psa zbierającego karmę po podłodze. Bunia ma obsesję na punkcie jedzenia, ale Jerzy świetnie sobie z tym daje radę. Buni nie wolno dopadać do jedzenia jak w amoku. Musi się najpierw uspokoić i poczekać na komendę. Jak się stworzenie wyciszy, zaprzestanie dzikich tańców wtedy może zacząć jeść. Rozemocjonowane pięćdziesiąt kilogramów szczęścia to może sobie harcować po ogrodzie, a nie przy jedzeniu ;-). Bardzo szybko poznała zakątki ogrodu i sadu. Biega slalomem wśród drzew i trudno uwierzyć, że nie widzi, tak sprawnie się porusza!
Bunia tęskni za swoimi "Tymczasami", ale jest bardzo mądrym i dobrze ułożonym psem i powoli aklimatyzuje się u nas. Żelazna konsekwencja podyktowana bezwarunkową miłością do naszych sierściuchów również w przypadku Buńki się sprawdza. Czasem tylko coś dusi mnie w piersi, gdy pomyślę przez co to cudowne stworzenie musiało przejść... Jak choćby wtedy, gdy na naszym pierwszym spacerze Bunia wparowała mi między nogi i trzęsła się jak galareta. Przechodziłyśmy niedaleko chlewni..., zapachy wzbudziły złe wspomnienia. Na szczęście mądry pies szybko zrozumiał, że nie zamierzam jej uwięzić w chlewie, a uspokoiła się gdy pozwoliłam jej brodzić w stawie. Bunia poza ogrodzeniem porusza się tylko na smyczy, swobodnie biega tylko w ogrodzie. Do lata jeszcze daleko, ale już się zastanawiam jak umożliwić niewidomej amatorce pływania kąpiele w jeziorze?
Plany, planami, a jutro święto, więc będziemy mieć dużo czasu, żeby się sobą nacieszyć. Bardzo dziękujemy Pasterzom za ogrom pracy włożony w udzielanie pomocy Futrzastym i ich nowym rodzinom. Wbrew pozorom niełatwo jest pomagać mądrze..., a Wam się to udaje.
Ps. Kilka zdjęć pojawi się wkrótce.
-
Poznałam osobiście tę niufkę piękną :th_0girl_dance:
Życzę wraz SzM Rodzince i Buni- Jagódce dużo wspólnych, pięknych dni :heartbeat:
-
(https://drive.google.com/file/d/0B4iiWzoRn5GkR1Vyell5OHFhT28/view?usp=sharing)
Nazywają mnie Bunia
(https://drive.google.com/file/d/0B4iiWzoRn5GkS3lvM3czeGVFeDQ/view?usp=sharing)
Bunia, zobacz tam w garnku na pewno jest coś pysznego!
(https://drive.google.com/file/d/0B4iiWzoRn5GkRVJxUzd2OW5CbjA/view?usp=sharing)
Kochamy jeść...
(https://drive.google.com/file/d/0B4iiWzoRn5GkUk1IR0w0VDRBc0k/view?usp=sharing)
Zora
(https://drive.google.com/file/d/0B4iiWzoRn5GkV2JyaFhxNndmTEE/view?usp=sharing)
-
żabie linki nie zadziałały :<
-
(http://imageshack.com/a/img911/2468/PGo2j2.jpg)
Nazywają mnie Bunia
-
(http://imageshack.com/a/img908/7982/BUFCTS.jpg)
Bunia, zobacz tam w garnku na pewno jest coś pysznego!
(http://imageshack.com/a/img911/4835/Pyljhg.jpg)
Kochamy jeść...
-
Zora - psiapsiółeczka Buni
(http://imageshack.com/a/img911/4017/VUfWgw.jpg)
Misia - pani kierownik
(http://imageshack.com/a/img910/6738/8FCYG0.jpg)
-
Klara - kotka karmicielka
(http://imagizer.imageshack.us/a/img907/1663/SWnMBa.jpg)
-
Pięknie opisana historia, super towarzystwo, miło że jesteście, witam :hi:
-
Witajcie :hi:
Bunia widzę w oazie szczęścia ludzko-zwierzęcego :heartbeat:
-
A ja nie widzę żadnych zdjęć. :'(
-
Super ! Rudziaszka pozdrawiam i mam nadzieje! Że bedzie w kalendarzu za rok ;)
-
Zora w kalendarzu... :bravojs0: bardzo chętnie. Mam nadzieję, że uda się zrobić wspólne zdjęcie psiej rodzinki i psiapsiółki pojawią się razem :backflip: Polubiły się dziewczyny. Bunia ożywiła nieco ospałą Zorę. Do ogrodu najczęściej wychodzą razem. Zachęcają się wzajemnie do wspólnego spacerowania. Najpierw trącanie noskiem, a jak subtelna metoda nie działa, to walnięcie łapą okazuje się zawsze skuteczne :giggle: Pani kierownik Misia nadal nieco boi się wielkiego pierzastego sierściucha. Woli schodzić z drogi i spaceruje za ślepotkami trzymając się w pewnej odległości.
-
Gdzie ty tam i ja - psiapsiółki Bunia i Zora
(http://imageshack.com/a/img905/8094/Rkn915.jpg)
Jak pies z kotem...
(http://imageshack.com/a/img905/4895/MgFxb2.jpg)
Ulubiony sport - spanie synchroniczne
(http://imageshack.com/a/img907/8325/gsAgjN.jpg)
można też piętrowo
(http://imageshack.com/a/img633/6375/9u1TKC.jpg)
-
Świetnie, to się nazywa zgrana ekipa :shy:
-
Ze wzruszeniem czyta się takie wieści. Każda adopcja jest dla nas wielkim przeżyciem, jednak Bunia jest psem szczególnym, psem specjalnej troski i pewność, że jest szczęśliwa to dla nas, wszystkich wolontariuszy FP wyjątkowa radość :shy:
Ogromnie się cieszę, że Bunia i Zorka, dwie ślepotki, tak do siebie przylgnęły :heartbeat:
-
śpią identycznie :kiss:
A kocury rewelacja :heartbeat:
-
Dostałam od Buni ZOMZ (zakaz opuszczania miejsca zamieszkania) :th_holeinwall: Moim króciutkim wyjazdem zafundowałam Jerzemu bezsenną noc. Bunia przez wiele godzin maszerowała wokół łózka popiskując, bo nie mogła mnie zlokalizować. Była tym faktem bardzo zaniepokojona. Zawsze gdy wracam z pracy wita mnie radośnie, podbiega do Zorki i sama nie wiem jak daje jej znać, że "Hania już wróciła, wróciła!", ale dzisiaj to był absolutnie szalony taniec :emotbern: Cała kocio - psia rodzinka zjawiła się na powitanie tej, która zaginęła na jedną noc :shy:.
-
Czytałam o berneńczykach, które nie kładą się spać póki wszyscy domownicy nie wrócą do domu :shy:
Teraz noc poza domem tylko z Bunią :giggle:
-
:kiss: :backflip:
-
Wspomnienie śniegu - Buni bardzo podobały się zimowe spacery. Błotem i kałużami też nie gardzi ;-)
(http://s10.ifotos.pl/mini/SAM1161JP_sehqnsr.jpg) (http://ifotos.pl/z/sehqnsr/)
Przez kilka tygodni podawaliśmy Buni antybiotyki, bo miesiąc po cieczce ponownie pojawiło się krwawienie. Psina brała dwie serie leków poprzedzone badaniem USG (wykluczenie ropomacicza) i wymazem (antybiotyki podawane kierunkowo). Teraz już wszystko w porządku. Musieliśmy odroczyć sterylizację, żeby nie doszło do krwotoku. Wkrótce zabieg :-).
Zora niestety z każdym dniem słabsza :-(. Udało się okiełznać cukrzycę, jednak wiek daje się we znaki. Bywa, że dwukrotnie kładzie się w ogrodzie, żeby odpocząć zanim dojdzie do domu. Drepcze powolutku i często korzysta ze wsparcia Buni, która pomaga jej trafić lub alarmuje nas szczekaniem gdy Zorka zapętli się między drzewami. Psiaki śpią razem - najchętniej okupują podłogę przy drzwiach wejściowych i za nic mają materace i wymyślne legowiska.
(http://s5.ifotos.pl/mini/SAM1200JP_sehqexn.jpg) (http://ifotos.pl/z/sehqexn/)
Psina zaskoczyła nas swoją reakcją na dzieci - bardzo ostrożna i opiekuńcza. Lubi się bawić, ale nie szaleje jak z dorosłymi. Uważa, żeby nie stratować maluszka.
-
Bardzo mnie poruszyła opowieść o wsparciu, jakiego Bunia udziela Zorce. To takie... łapiące za serce :heartbeat:
Zorko, trzymaj się! Dla obu dziewczynek życzenia zdrowia!
-
Camara, Bunia to taka dobra dusza - bardzo opiekuńcze stworzenie. Wylizuje Zorce oczka i uszka.
(http://s5.ifotos.pl/mini/SAM1097JP_serqwhx.jpg) (http://ifotos.pl/z/serqwhx/)
Koty są zdecydowanie mniej entuzjastycznie nastawione do mlaskania po nich jęzorem ;-). Takie kochane i ciepłe stworzenie o dobrym serduszku udało nam się dzięki Fundacji przygarnąć (choć czasem myślę, że to ona przygarnęła nas...).
Nasza kruszynka ma też wady :chytry:... Budzi nas w nocy, żeby ją wypuścić na spacerek po ogrodzie o trzeciej nad ranem. Pobudka nam nie przeszkadza, bo natychmiast ponownie zasypiamy :naughty:. Najgorsze jest to, że spacerowanie zabiera 30-45 min... O ile w weekend, czy ferie to nie problem, o tyle gdy się wstaje do pracy o 5.30... Gdy spróbowaliśmy zignorować jej pomysły wychodzenia w nocy przekonując, że to pora SNU, to niestety okazało się, że mamy co sprzątać. Na środku dywanu czekała niespodzianka. Czyli Bunia wychodzi z powodu potrzeby fizjologicznej, a potem włączają jej się szwendaczki i łazikuje po ogrodzie, bo noc taka piękna. Nie śpię wtedy tak długo, aż Bunia wróci do domu, bo przecież nie zostawię jej do rana na zimnie pod gołym niebem.
Pomyśleliśmy o zbudowaniu budy, żeby psina mogła się schronić jak już jej się odechce spacerowania, a my nie będziemy musieli czuwać. Tylko, czy Buńka będzie chciała z niej skorzystać? Jurek chciałby sam zbudować psi domek de luxe :giggle: Jeśli ktoś może zasugerować dobry projekt lub choćby zdjęcie takiego super obiektu to będziemy bardzo zobowiązani :th_0girl_curtsey:
-
Wiem o czym mówisz... sama miałam takiego nocnego szwendacza - Belcia (*)
I też to była godzina 3 w nocy :gwizdze: Nie pomogły zmiany godziny karmienia, nie pomogły długie wieczorne spacery - do momentu tzw. "efektu". Po prostu 3 w nocy to najlepszy moment "na skupienie" :lmao:
Buda w ogrodzie jest... ale żaden z psów nie chce z niej korzystać, Belunia też nie raczyła w niej doczekać poranka.
Po 5 latach spania na raty dobudowaliśmy do domu ganek. W ganku zainstalowane zostały psie kanapy i to rozwiązanie została przyjęte z entuzjazmem!. Albo w ogóle nie chciała nocować w domu i spała na ganku albo o 3 w nocy na niego wychodziła i o dziwo obywało się bez łazikowania po ogrodzie. Myślę, że ta qupa o 3 w nocy to był tylko pretekst :chytry:
-
Ganek powiadasz... :kiss: Planujemy latem dobudować zadaszony taras i mógłby spełnić rolę schronienia dla nocnego szwendacza, ale dach nad głową to za mało, bo przecież będzie tam zimno. W ocieplanej budzie (jeśli rozmiar dobrze dobrany) to psisko samo ogrzewa pomieszczenie i nie ma ryzyka, że przemarznie. Ma się na wiosnę, więc niedługo będę mogła Bunię zostawić w ogrodzie gdy postanowi wyjść o trzeciej, ale przez lato musimy koniecznie jakieś dobre rozwiązanie opracować. Wczoraj chyba łajza czytała mi przez ramię jakie to tajemnice na forum zdradzam i w nagrodę minionej nocy budziła nas co godzinę... Faktycznie spacery późnym wieczorem i zmiana pory karmienia nic nie dają. Też to przerabialiśmy.
Camara, Twój ganek to taki wiatrołap bez drzwi, czy ogrzewane pomieszczenie z drzwiami? Może dobudujemy ganek do wyjścia ogrodowego i zainstalujemy klapkę rozmiar gigant? Coś z pewnością trzeba wykombinować, bo pozostałe zwierzaki również zaczynają się domagać spacerków w nocy. Bunia je szkoli :naughty:
-
Mój ganek to zamknięte pomieszczenie, nieogrzewane z drzwiami (szt. 2). Z jednych drzwi korzystamy my a drugie są uchylone, do połowy zasłonięte drewnianą roletą. Pod roletą drążek a na mim własnego pomysłu klapka. Z uwagi na innego psa - Bruna z dysplazją i niewielkim rozumkiem nie mogliśmy zamontować klapki "fabrycznej", choć taki był zamysł. W ganku jest zimno, ale nawet w mrozy, takie -10 temperatura była na plusie. Przy niższej temperaturze i tak bym nie mogła zasnąć jakby pies był na zewnątrz, nawet w budzie :th_holeinwall:
-
W lutym bywało, że w nocy temperatura utrzymywała się na poziomie + 6, a i tak nie mogłam spać wiedząc, że Buńka na zewnątrz. Jurek obiecał dobudować zadaszone "coś", co będzie jednocześnie ogrzewanym gankiem (schronienie dla Niufki) i balkonem ze ściankami demontowanymi latem. Byle do wiosny ;-)
-
Za oknem kuchennym dziwne zjawisko - koty paradują po parapecie. Otwieram drzwi balkonowe i banda sierściuchów z wdzięcznością pakuje się do domu przemoczona do suchej nitki. Zastanawiam się dlaczego nie skorzystały z klapki zamontowanej w drzwiach? Cóż, ktoś swym jestestwem zablokował wejście...
(http://s5.ifotos.pl/mini/SAM1203JP_seqrpxq.jpg) (http://ifotos.pl/z/seqrpxq/)
Bunia ma zastanawiające zwyczaje - lubi spać na schodku do garażu np. głową w dół, z szyją opartą na rancie stopnia :huh: Jakim cudem jest jej tam wygodnie?
(http://s10.ifotos.pl/mini/SAM1212JP_seqrpqh.jpg) (http://ifotos.pl/z/seqrpqh/)
Za to zna się na mizianku jak mało kto - Jurek to jej ulubiony etatowy głaskacz :naughty:
(http://s2.ifotos.pl/mini/SAM1215JP_seqrhpn.jpg) (http://ifotos.pl/z/seqrhpn/)
(http://s5.ifotos.pl/mini/SAM1222JP_seqrhrr.jpg) (http://ifotos.pl/z/seqrhrr/)
-
Klapka za mała :naughty: czy Jagódka za duża ? :naughty:
Widzę, że Zorka trzyma się jako tako. :heartbeat:
-
Bunia ma zastanawiające zwyczaje - lubi spać na schodku do garażu np. głową w dół, z szyją opartą na rancie stopnia :huh: Jakim cudem jest jej tam wygodnie?
(http://s10.ifotos.pl/mini/SAM1212JP_seqrpqh.jpg) (http://ifotos.pl/z/seqrpqh/)
Bo to nie chodzi o wygodę. W tej pozycji rozum spływa z części zadniej do części przedniej :gwizdze:
-
Klapka za mała :naughty: czy Jagódka za duża ? :naughty:
Widzę, że Zorka trzyma się jako tako. :heartbeat:
Zora przez rok dostawała Caninsulin. Sukcesywnie zwiększaliśmy dawki i przez jakiś czas było stabilnie. Potem skoki cukru powracały. Od miesiąca podajemy "ludzką" insulinę i sunia czuje się znacznie lepiej. Tylko dwukrotnie miała bardzo wysokie stężenie cukru, ale to dlatego że "upolowała" coś co dla niej nieprzeznaczone. Wystarczyło, że podkradła mamie marchewkę i kłopot gotowy.
Zora porusza się z trudem. Zwłaszcza tylne łapki są bardzo osłabione. To nie tylko wpływ wieku, to cukrzyca jest przede wszystkim odpowiedzialna za taki stan. Psom nie wolno ładować się na naszą pościel i dobrze o tym wiedzą. Słabiutki tył wcale Zorce nie przeszkodził i bez trudu wspięła się na łózko :naughty:. Nie potrafiłam być konsekwentna i nagięłam zasady...
(http://s10.ifotos.pl/mini/SAM1228JP_swhxaax.jpg) (http://ifotos.pl/z/swhxaax/)
Od czasu, gdy zamieszkała z nami Bunia Zora nie jest już taka apatyczna. Czasami się na njufkę gniewa i daje jej reprymendę np. gdy jest zbyt natarczywie zachęcana do zabawy w środku nocy :gwizdze:
Bunia ma zastanawiające zwyczaje - lubi spać na schodku do garażu np. głową w dół, z szyją opartą na rancie stopnia :huh: Jakim cudem jest jej tam wygodnie?
(http://s10.ifotos.pl/mini/SAM1212JP_seqrpqh.jpg) (http://ifotos.pl/z/seqrpqh/)
Bo to nie chodzi o wygodę. W tej pozycji rozum spływa z części zadniej do części przedniej :gwizdze:
:giggle: :giggle: :giggle:
Bunia często układa się w odwrotnej pozycji - wtedy zadem zatyka kocie wyjście i tylko najmłodsza Klara nic sobie z tego nie robi. Po prostu przeciska się na siłę. W końcu nie od dziś wiadomo, że jak głowa przejdzie, to cały kot tym bardziej :naughty:
Pojutrze Bunię czeka sterylizacja :th_holeinwall:. Nie obawiamy się przebiegu zabiegu, bo nasze sierściuchy są pod opieką świetnego i zaufanego chirurga. Przeraża konieczność wpakowania Buńki do samochodu. Wsiadanie jest koszmarem i koniec :th_dash1:. Nie pomagają wycieczki do lasu, Bunia uparcie odmawia współpracy :th_laie_59:
-
Melduję uprzejmie, że Bunia jest już po sterylizacji. Zaledwie kilka godzin po zabiegu dzielna pacjentka wygląda tak:
(http://s5.ifotos.pl/mini/SAM1266JP_swhqxqs.jpg) (http://ifotos.pl/z/swhqxqs/)
Przygotowałam dla niej wyprane w bezzapachowym detergencie i wyprasowane, sterylne posłanie, a ona nieszczęśliwa domaga się wypuszczenia na zewnątrz z zamiarem położenia się na skopanej grządce :huh:. Areszt w domu nieodzowny, bo pannica ma inne pojęcie o tym co powinna robić sunia po zabiegu. Chyba czeka nas "ciekawa" noc...
-
Super przeszła ten zabieg. Życzę spokojnej nocy ;)
-
Dzielna Dziewczyna :bravojs0: teraz niech odpoczywa i da spokojnie korzystać z nocy Pańciostwu :b38:
-
Noc była dłuuuuga... szczególnie dla ukochanego paneczka Buni - wybrała go sobie zołza jedna i nie daje się przekupić :cheesy:. Niestety Jurek mógł się zdrzemnąć dopiero nad ranem. Sunia nie kapitulowała do piątej. Przychodziła dać Jurkowi buziaka średnio co 15min. Do ogrodu wychodzi wyłącznie pod nadzorem, bo najfajniej jest na błotnistej, odmarzniętej brei na grządkach. Przygotowałam Buni lekkie śniadanko (gotowany kurczaczek), ale nie raczyła nawet mlasnąć. Apetyt jeszcze nie wrócił, ale jak znam naszą kruszynkę, to niebawem trzeba będzie uważać na to ile jedzenia pochłania, żeby się nie utuczyła po sterylce.
-
Doktor nie wyrokował czy sunia będzie widzieć czy nie.
Jej oczy są tak nabrzmiałe jakby za chwilę miały pęknąć, tego na moich zdjęciach nie widać.
Przyczyną jest zapalenie błony ocznej. Podajemy lekarstwa i czekamy na efekt ich działania.
Kochani Pasterze, stan zapalny wyleczony :backflip:. Bunia nie ma już czerwonej obwódki wokół oczu i jaskra nie daje się we znaki. Zdjęcia tego nie oddają, ale gdyby nie "marmurkowa" tęczówka, to oczka wyglądałyby zupełnie jak u zdrowego psa. Sunia nie widzi i tak już pozostanie, choć przy badaniu reagowała na światło, ale to za mało choćby na odróżnianie zarysów przedmiotów.
Blizna po sterylizacji jest malutka i bardzo ładnie się goi - tylko czekać aż brzuszek zarośnie sierścią. Bunia bardzo dobrze zniosła zabieg, a ja jestem pod wrażeniem tego jak przeprowadza się teraz sterylizacje - miniaturowe cięcie i sunia wraca do formy niemal natychmiast.
Od kilku dni psiaki mogą swobodnie wychodzić do ogrodu, bo Jurek założył w drzwiach balkonowych klapkę. Bunia na razie nieufna i korzysta z "wynalazku" tylko w towarzystwie Zorki. Sama chyba trochę się boi. Mamy nadzieję, że powoli się oswoi.
W naszej wsi w nocy rozlega się szczekanie psów - taki urok. Od niedawna do tego chóru dołącza Bunia... Trudno zgadnąć, co ją do tego skłania. Przez kilka miesięcy nie odzywała się wcale. Teraz staje przednimi łapami na pniu ściętego drzewa i coś opowiada innym wiejskim sierściuchom swoim tubalnym, aksamitnym głosem. Sąsiadom to nie przeszkadza, nam tym bardziej, a skoro suni wyraźnie sprawia to przyjemność... niech sobie szczeka. Może poczuła się "panią na włościach"? Gdy do nas zawitała spała bardzo niespokojnie, jakby przyczajona. Dopiero po kilku tygodniach zaczęła kłaść się na boku, a teraz sypia "podwoziem do góry", pokazując nam wygolony brzuszek :emotbern:. Zaakceptowała nas, czuje się bezpieczna i przestała się obawiać porzucenia.
-
Cudnie :heartbeat:
-
Wspaniałe wiadomości :backflip: :emotbern: :wub:
-
Hania :heartbeat:
-
Szczęka bo obwieszcza wszystkim swoje szczęście :th_0girl_dance:
-
Powinnam się gniewać, że hałasuje po nocy, ale ona ma taki cudowny głos... :wub:
-
Haniu ona nie halasuje ona wyspiewuje serenady :heartbeat:
-
Haniu. Ona Was kocha. Pokazuje to całą sobą. A szczeka, bo to Jej ukochany dom. I będzie go bronić do końca... :wub:
-
Dzisiaj kilka słów o Syriuszu - czarnym kocie o szmaragdowych oczach. Dochodzi do siebie po zabiegu usunięcia kilku zębów. Na tym etapie nie można stwierdzić co było skutkiem, a co przyczyną. Możliwe, że zepsute zęby zainfekowały żuchwę, ale nie można też wykluczyć odwrotnej sytuacji - dziąsła zaropiały, bo kość opanował nowotwór :<. Pobrano próbki do badania, czekamy na wyniki. Wszystko wskazywało na rutynową konieczność usunięcia kamienia i leczenia zęba, a tak się to potoczyło :th_holeinwall:. Trzymajcie proszę kciuki za nasze biedaczysko.
-
Skąd ja to znam. Ostatnio też mam przejścia z moim kocurem... :th_dash1:
Trzymajcie się. Na pewno wszystko będzie ok. :friends:
-
:friends: trzymam mocno za kocurka :heartbeat:
-
trzymam kciuki ja i 5 braci kocich :friends:
-
Bunia ma się świetnie. Biega slalomem między drzewami, hasa po polach i łąkach nasłuchując dzwoneczka, który zawsze zabieram na spacer. Sąsiedzi nie wierzą, że Bunia nie widzi. Z babcią Zorą chętnie wylegują się na tarasie.
(http://s2.ifotos.pl/img/IMG201705_aqpapxs.jpg)
Zapluty śliniak to moja specjalność - Hania wyczesze :tease:
-
Śliniak przez duże ŚLINIAK :lmao:
-
Cudne wiadomości :shy:
-
Staruszka Zora hasa za Tęczowym Mostem. Odeszła w czerwcu w wieku 15 lat. To sporo jak na seterkę z cukrzycą, ale dla nas stanowczo za krótko. Również Bunia przeżywa brak psiapsiółki, z którą była bardzo związana.W nocy obgryza taras, bo nie ma się do kogo przytulić. Rozważamy przygarnięcie psiaka w potrzebie dla osamotnionej Buni.