Witamy Wszystkich, dzis miałyśmy kolejna wizytę u weta. Na razie leczymy uszka i oczy... w przyszłą sobotę jedziemy na rentgen, bo nózki suni nie są w najlepszym stanie i musimy dowiedzieć się jaka jest tego przyczyna. Teraz przede wszystkim dbamy o regularne posiłki, spokój i bezpieczeństwo w nowym domku. Dziewczynka jest kochana, grzeczna i każdym spojrzeniem mówi "tylko mnie kochaj...", pomagamy sobie nawzajem. Sunia pomaga mi przetrwac trudne chwile po odejściu ukochanego Luki (berneńczyka, który odszedł z powodu niewydolności watroby i nerek). Ja pomagam jej słowami - na każdym kroku mówię jej, że już nigdy nie zazna złych i niepewnych chwil, gestem - przytulając tak czesto jak tego potrzebuje..., regularnym trybem zycia, by nauczyła się, że jedzenie, spacer - to normalne życie. Sunia, najlepiej czuje się w domu, kiedy jestem blisko... leży spokojnie w swoim łóżeczko, co chwila spoglądając czy jestem... Spacery to nowość - jest na nich niepewna i lękliwa, najmniejszy szelest, odgłos złamanego patyka wzbudza w niej niepokój, ale wtedy idziemy dalej jakby nic sie nie stało:) Pokazuje jej ogród, gdzie może biegać i robić co jej się tylko podoba... jednak ona co chwila podbiega do drzwi, jakby sprawdzała, czy nie zniknął. Mamy za sobą dopiero kilka dni wspólnego życia, ale obie wierzymy, że czas nas obie wyleczy. Cieszę, że mogłam Was spotkać i być teraz z Wami i stać sie cześcią życia Bony.