Dojechałyśmy na 5 rano, jak pisałam na początku Tigra się bardzo denerwowała, przez całą drogę ani razu nie napiła się wody, nie chciała nic jeść ani się nie załatwiła co nas trochę martwiło. Ale dotarłyśmy w końcu, rodzice wstali i wyszli na pole nas wszystkie przywitać i tak kolędowanie trwało do 6.30 prawie. Tigra w ogóle nie chciała na początku wchodzić do domu, woda i jedzenie w misce jej nie przekonywały. Ale, gdy mama przyniosła bułeczkę z masełkiem to później trzeba było jeszcze 2 dokładki. A woda wyraźnie dużo bardziej smakuje jej z wiaderka niż z miski
Przez pierwsze pół dnia była bardzo spłoszona, szybko dyszała i miała strasznie wielkie oczyska, pewnie ze strachu. Po ogrodzie jak chodziła to tylko wzrok jej cały czas leciał w miejsca słupków narożnych, które są niższe niż tuje wzdłuż reszty ogrodzenia. Tak samo, gdy w końcu się dała przekonać na wejście do domu patrzyła nerwowo po oknach.
Jednak druga połowa dnia była już całkiem inna i dużo lepsza. Tuliła się już bez obaw do wszystkich. Gdy się ją woła to tak przeuroczo przychodzi i przysiada przed człowiekiem do głaskania, że jeszcze takiego czegoś nie widzieliśmy. Gdy rozpalałam grilla wieczorkiem i Tigra była ze mną pod altaną chyba poczuła się już w pełni właścicielką terytorium, bo gdy ktoś przechodził drogą i zatrzymywał się przy naszym ogrodzeniu zaczynała poszczekiwać, co nas bardzo ucieszyło
dziwną minę miał tylko sąsiad, który został obszczekany a ja szczęśliwa zaczęłam tulić Tigre mówiąc 'ślicznie Tigrusia, ślicznie piesek szczeka'
i pobiegałam do domu podzielić się wspaniałą nowiną ile sił w nogach.
Podczas grilla nie była nachalna, nie wpychała nosa do talerzy z kiełbaskami, ale gdy się ją wołało chętnie przychodziła. Jednak, gdy już wyczaiła ile i jakiego jedzenia mamy na górze zaczęła tańcować wokoło stołu o jednej osoby do drugiej. Na koniec zasnęła umęczona.
Tak więc mamy nadzieje, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Narazie wyraźnie widać, że największy dystans ma do taty (widać, ze smutno mu z tego powodu, ale to na pewno się zmieni), do nas żeńskiej części rodziny jest bardziej smiała. Też jest troszkę lękliwa w niektórych sytuacjach, gdy np. dzisiaj sprzątałam i wzięłam do ręki mopa i podniosłam go trochę wyżej przestraszyła się i uciekła parę metrów dalej. Ale i tak widać dużą różnice pomiędzy dzisiejszym porankiem a wieczorem, więc powinno być już tylko lepiej. Wszyscy jesteśmy nią zachwyceni
Teraz trochę zdjęć:
Tigra o poranku, zaraz po przyjeździe
Tak zaczęła sobie brykać rano, a później robiła tak caaaaaaaały dzień
Tigra pracuje razem z Edytą
I właśnie zasnęła tak mocno, że ze swojego pokoju słyszę jak chrapie u Edyty. A przed zaśnięciem troszkę do nas 'pogadała', więc chyba psina się już wyluzowała
Bardzo trudno zrobić jej zdjęcie, nawet jak się nie używa fleszu. Ma jakąś wrodzoną zdolność odwracania łebka z najlepszych momentach, ale próbujemy. Na razie zrezygnowaliśmy z kąpieli, żeby oszczędzić jej stresu dodatkowego. Za to szczotkujemy, na co daje pełne przyzwolenie. Jest dla nas szokiem, bo nasze wcześniejsze Bermisie pozwalały się czesać bezkarnie jakieś 2 minuty, po czym zaczynała się walka i uciekanie, i nie było zmiłuj. Dzisiaj już naczesaliśmy reklamówkę.
Dziękujemy fundacji za okazane zaufanie, pomimo że nie mieszkamy blisko i obiecujemy go nie zawieść. Następną foto relacje wstawię pewnie z kąpieli
Pozdrawiamy wszystkich gorąco!