Wczoraj spędziłam z Sabą cały dzień i jestem damą zachwycona, bo:
- jest niesamowicie zrównoważona, przyjmuje wszystko co przynosi jej los, jak ubogi w torbę. Bez ekscytacji, bez strachu, prze naprzód z otwartą przyłbicą
- uczy się i przystosowuje do nowej rzeczywistości w tempie błyskawicznym. Schody, które widziała pierwszy raz w życiu, początkowo pokonywane bardziej siłą ludzkich rąk niż psich łap, dziś już są kolejnym elementem wystroju. Śmiga po nich nawet bez smyczy, jakby niczego innego nie robiła przez całe życie
- obroża i smycz, które były nowością, a spacer na smyczy kończył się szybciej niż zaczynał, to już przeszłość. Damesa zasuwa świńskim truchtem na smyczy, kręcąc ogonem młynki we wszystkich płaszczyznach
- zachowuje czystość w domu, nie upomina się o wyjście na dwór, czeka aż damy sygnał do wymarszu na spacer
- nie mantykuje w nocy, przesypia ładnie do rana. Na razie kocyk, który jej przeznaczyłam na posłanie ma w głębokim poważaniu, śpi tam gdzie chce, ale nie próbuje zdetronizować Karmela na kanapie, zadawala się dywanem
- nie jest wystrachaną ubogą krewną, nie przeprasza że żyje, jest pewna siebie. Obszczekiwana przez 5 innych suk na osiedlu, idzie dziarsko środkiem , kręcąc pupą i ogonem, nie zaszczycając wariatek nawet jednym spojrzeniem czy mruknięciem
- zaatakowana przez najbardziej bojową sukę, pokazała że też ma zęby. Nie była to poważna bójka, tylko takie ostrzegawcze kłapanie. Saba pierwsza nie zaczyna, ale zaatakowana nie daje sobie wejść na głowę
- test na dziecko przeprowadzimy w weekend, kiedy przyjedzie moja wnuczka, test na kota, z braku kota, na razie się nie odbył. Test na konia za to zrobiłyśmy. Zdała śpiewająco czyli nie interesują jej ani konie, ani, co istotne, uboczne produkty ich przemiany materii
- bez problemu dała się wykąpać i to zaraz po przybyciu do nowego domu. Czesanie też nie jest żadnym problemem. Na razie wyczesałam z niej średniego sznaucera, myślę, że jeszcze przynajmniej jeden tam się czai. Uszy pozwoliła oglądać i czyścić
- nie jest wybredna, wcina suchą karmę bez dosmaczania, oczywiście czyści też miskę Karmela
- jest zorientowana na człowieka, wodzi za nami wzrokiem, lub drepcze wpychają do smyrania łepetynę lub zadek. Przy dłuższych przerwach w głaskaniu, trąca łapą w łydkę smyracza
- jest "chłopaciarą" i robi bardziej maślane oczy do mojego syna niż do mnie
Zdjęcia po czesaniu będą wkrótce, ze spacerów na razie nie mam, bo nie mogłam ogarnąć dwóch psów chcących iść w przeciwnych kierunkach i aparatu jednocześnie. Jutro wybieramy się do weta na przegląd