Hmm...
Jak uciekła Kola przeżyłam 5 traumatycznych dni.
Udawałam ,że pracuje ,udawałam ,że śpię.
W głowie bezsilna rozpacz ,wściekłość ,ogromny strach o nią, piszący coraz gorsze scenariusze.
Oby tylko jej się nic nie stało ,oby spotkała po drodze dobrych ludzi ,oby nie wpadła pod samochód ,pod pociąg ,oby i oby i oby....
Miała dwie adresówki ,obrożę i szelki oraz dopiętą linkę.
To mi dawało nadzieję ,ale również obawy ,że zaplącze się w linkę ,nie może wyjść itd...
Kola miała szczęście . Na szczęście dla mnie i Roberta.
Przez 5 dni przeszła prawie 40 kilometrów ,przebiegała przez ruchliwe ulice ,przez tory kolejowe ,spotykała różnych ludzi.
Jak znalazł ją Robert nie miała już żadnej adresówki ,obroży ,szelek ,linki,była brudna ,głodna ,ale cała .
Dlaczego o tym teraz piszę ?
Ponieważ ucieczka psa adoptowanego ,to ogromna trauma dla wszystkich ,dla DT ,dla DS i ludzi ,którzy psa szukają.
Niva tego szczęścia nie miała ......
Bardzo współczuję Babuskom i rodzinie ,która dała jej dom .
Ostatniej rzeczy ,jakiej teraz potrzebują to gdybanie innych ,co by było gdyby....
Szanujmy się ,szanujmy się wszyscy razem.
W tej sytuacji brak komentarzy jest również okazanym szacunkiem.
Niva *