Pierwszy weekend za nami, zdjęć praktycznie brak, ale spieszymy donieść, że Diki zaczyna traktować nasz dom jak swój. Powoli próbuje wywalczyć miejsce w stadzie, staje w obronie uciśnionych.
O ile w piątek była baaardzo smutna i zmęczona przeżyciami, o tyle w sobotę obudziła się wyspana
i zadowolona.
Jak się rano okazało nie spała sama. Ponieważ ustaliliśmy, że Diki nie może wchodzić do łóżek (Diki przyjęła to z pewnym niezadowoleniem, ale grzecznie posłuchała); dzieci zinterpretowały to jako zakaz jednostronny i w nocy przeniosły się spać do niej. Fakt, nie było mowy o zakazie spania na podłodze. Jednak pełna obaw jestem co jeszcze wymyślą.
Poranny spacer nowego mieszkańca ulicy wywołał różne reakcje wśród okolicznych psów. Wiemy już, że o przyjaźni z sąsiednimi owczarkami możemy zapomnieć.
Po spacerze, kiedy homo sapiensi wzięli się za sobotnie porządki, Diki dostała arcyważne zadanie:
Na popołudniowym spacerze wróciła Diki, którą znaliśmy ze spacerów z Krzysztofem. Wytarmosiła wszystkich w śniegu i dumnie wróciła do domu.
W nocy już nie było tak kolorowo, bo Diki uznała, że ktoś będzie z nią spał na podłodze już zawsze, więc przez pół nocy upominała się o towarzystwo.
W niedzielę po raz pierwszy zaprosiliśmy damę do samochodu. Właściwie nie musieliśmy zapraszać, wystarczyło otwarcie drzwi bagażnika.
Diki zaskoczyła nas tym jak bardzo jest grzeczna. Spokojnie czeka na zapięcie smyczy.
Na smyczy kiedy trzeba i jest odpowiednio prowadzona, idzie bardzo spokojnie.
Do nowych miejsc w domu wchodzi właściwie tylko na nasze zaproszenie. Na kanapę oczywiście wskakuje z przyjemnością, ale musi dostać wyraźnie pozwolenie.
Ale nie oznacza to, że nie testuje i nie obserwuje nas na każdym kroku. Wczoraj zakończyła spór dzieciaków, stając w obronie młodszego.
Wydawało się, że kotów nie zauważa, ale to tylko pozory. Bacznie obserwuje, czy któryś przypadkiem nieopatrznie nie zostawił jedzenia w misce. Momentalnie zjawia się kiedy ktoś głaszcze kota, a już nie daj Boże trzyma na rękach.
- Jak to? A ja? Mnie nie pogłaskasz? - Zazdrośnica.
Wiedzieliśmy od razu, że Diki jest genialna. A teraz - dzięki Wam, możemy to codziennie potwierdzać. Bardzo dziękujemy!