Pewnie w kraju hmmm... bardziej cywilizowanym można by tę panią oskarżyć o oszustwo i niedotrzymywanie zobowiązań, za które pobierała zapłatę. Ale ja nie o tym. Chodzi mi raczej o zaapelowanie o bardzo staranne przyglądanie się osobom, którym powierzamy nasze zwierzęta: czy to na szkoleniach, czy w hotelach dla zwierząt - bo czasem nie ma innego wyjścia i trzeba tam zwierzaka kilka dni zostawić.
O różnych "szkoleniowcach" i to takich prowadzących własne szkoły można by napisać "Czarną Księgę". Nie dajmy się zwieść ilością ukończonych kursów, kilometrowymi skrótami rożnych dziwacznych nazw i tytułów, jakimi takie osoby chętnie się posługują. Nigdy nie oddawajmy psa na szkolenie stacjonarne, nie bójmy się natychmiast zaprotestować, jeżeli widzimy, że naszemu, lub innemu psu na szkoleniu dzieje się krzywda. Nie akceptujmy przemocy: a przemoc to nie tylko bicie, ale na przykład przyduszanie - dość powszechnie stosowane w różnych szkółkach, przytrzymywanie za fafle (dobrze wychodzi w przypadku molosów), różnego typu dociśnięcia kufy - czasem dla psa bardzo bolesne.
Patrzmy na ręce i natychmiast reagujmy, wierzmy we własny zdrowy rozsądek i naszą miłość do zwierzaka, a nie w czyjeś pseudo fachowe uzasadnienia.