Dzisiaj mija rok od kiedy Szena jest z nami. Błyskawicznie minął ten czas. Nie potrafię wyrazić, jak jestem wdzięczna Fundacji za to, że dała nam szansę i podarowała nam Szenę. To cudowna sunia. Po odejściu Landa została ogromna pustka i ból. Szenunia wypełniła tę pustkę i dzisiaj mogę powiedzieć, że już tak bardzo nie boli.
Na początku mieliśmy z nią trochę problemów zdrowotnych, ale wszystko dobrze się skończyło i od dłuższego czasu Szenunia jest okazem zdrowia. Mam nadzieję, że tak już zostanie :) Szenunia źle reagowała też na inne psy. Teraz zakumplowała się z jamnikiem mojej cioci i to, co oni razem wyprawiają, kiedy się spotkają, to jakieś czyste szaleństwo. Od bramy zaczynają zabawę w berka. Dla Szeny w ogrodzie nie ma przeszkód, wszystko przeskoczy. Natomiast Muran musi wszystko oblecieć na około. Na tych krótkich nóżkach musi co najmniej trzy razy tyle kroków zrobić, co Szena, więc szybciej pada zmęczony. Wtedy Szenunia podbiega do niego i go zaczepia, żeby dalej z nią się bawił. Po takiej wizycie Muran pada nieżywy
Początkowo były też małe problemy z jazdą samochodem. Szenuni zdarzało się wymiotować nawet na krótkich trasach. Dzisiaj mogę powiedzieć, że stworzyliśmy potwora
Szenunia najchętniej zamieszkałaby w samochodzie. Po drodze do samochodu, Szena z radości robi kółeczka wokół mnie i popiskuje radośnie. Właściwie jedynym problemem są dłuższe spacery. Poza tym, że Szena non stop tropi, to jeszcze nienawidzi kotów. Żadne już do nas nie przychodzą, a na spacerze widząc Szenę z daleka, uciekają gdzie pieprz rośnie. Podobnie jest z sarnami, dlatego na dłuższych spacerach Szenunia chodzi na długiej smyczy i spuszczamy ją z niej dopiero, kiedy mijamy wszystkie "niebezpieczne" okolice.
Podsumowując - Szenunia to mądra, kochana i przecudowna sunia z małymi wariacjami i, jak mówi Paweł, zakochana w swojej pani na maksa, a pani w niej