"Patrzą... a tu Myszka mała,
polna Myszka siedzi sobie i ząbkami serek skrobie!..."
Ta
Myszka w polu nie siedziała, a o serku nie śmiała nawet marzyć...
Stała pod kościołem i bojaźliwie przyglądała się twarzom wychodzących ze środka ludzi.
W jej oczach można było dostrzec bezbrzeżną rozpacz niechcianej, porzuconej istoty.
Ale żeby to zobaczyć należało choć na chwilę zatrzymać na niej wzrok...
Gdzieś głęboko w środku tego wątłego ciałka musiała tlić się jednak iskierka nadziei...
Jak to jest, że mimo dramatycznych doświadczeń czworonożni banici zawsze chcą wierzyć w człowieka ?
Jak to jest, że tak trudno zabić w nich tę nadzieję w nasze człowieczeństwo ?
Nad Myszką pochyliła się kilkunastoletnia Dominika. Nie pozostała obojętna. Zabrała drobinkę do domu.
Wiedziała, że może liczyć na rodziców, którzy nie zostawią bezdomnego psa bez pomocy.
Myszka jest młodziutką sunią o niewątpliwie złych doświadczeniach z dziećmi. Nie ulega wątpliwości, że była bita.
Na początku podniesiony głos wywoływał u niej chwilowy paraliż.
Już przywykła do opiekunów w domu tymczasowym i nie muszą w jej obecności kontrolować swoich emocji.
Zachowuje czystość w domu. Nie niszczy przedmiotów.
Czas oczekiwania przesypia na legowisku, skulona w kłębek.
Jest posłuszna i oddana. Bardzo spokojna i zrównoważona.
Potrafi doskonale chodzić na smyczy, a i bez niej maszeruje tuż przy nodze.
Nic nie jest w stanie zainteresować jej na tyle by bez opiekunów opuściła posesję.
Otwarte bramy i furtki nie stanowią pokusy.
Myszka nie czuje się komfortowo w towarzystwie innych psów, nie zawsze rozumie po co bawią się czy przekomarzają. Ich zachowanie powoduje wzrost poczucia zagrożenia co wyraźnie wpływa na nią przygnębiająco.
Jest psem wrażliwym , który powinien mieć swojego człowieka na wyłączność.
Tak bardzo chciałabym by los szeroko uśmiechnął się do tej małej!