Taki mały, że nie warto było o niego zabiegać.
Taki mizerny, że nie ważne było jego zdrowie
i warunki w jakich żył... nie ważne dla poprzedniego właściciela.
Po negocjacjach pan oddał go ludziom, którzy nie mogli patrzeć na skulonego na mrozie psa upiętego na łańcuchu przy lichej budzie.
Toy nie reagował, był osowiały. Brak odpowiedniego jedzenia i 20 stopniowy mróz dały mu w kość :-(
W jego sierści było pełno kołtunów.
Gdy tylko poczuł ciepłą dłoń odżył.
To pies, który łaknie kontaktu z człowiekiem jak powietrza.
Mimo złych warunków w jakich przebywał nadal chce być czyimś psim przyjacielem.
Oddać swoje serce... nie do końca może wierzy w to, że tak zmienia się jego życie.
Ma doskonałe relacje z innymi psami.
Toy ma 4 lata i czeka na swój nowy dom.
--------------------------------------------------------
28.12.2010
Toy wczoraj zwiał!
Pani Marysia, która dała mu schronienie nie przyznała się od razu w nadziei, że go do dziś odnajdzie.
Są już wywieszone ogłoszenia o zaginięciu Toya.
Szli na spacer z psami. Minęli grupę wyrostków i tedy wystrzeliła petarda.
Label, Demi i Kropka spłoszyły się ale wróciły do opiekunów, Toy wyrwał się wraz ze smyczą i pognał przed siebie.
Strasznie mi przykro. Miejmy nadzieję, że się odnajdzie.
Pan Marysia nie może sobie tego darować.