www.pasterzeforum.pl » NASZE FORUM » O FUNDACJI (Moderatorzy: Nemo, Kasia i Piotrek)
 » okruchy...

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


© 2017 Fundacja Pasterze. Wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację Regulaminu

Autor Wątek: okruchy...  (Przeczytany 51465 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
okruchy...
« dnia: Luty 18, 2011, 22:48:24 pm »
Przychodzą na chwilę, przestawiają mi świat do góry nogami. Powodują, że czas musi się naciągnąć jak guma - bo wczoraj było go za mało a dziś musi jeszcze starczyć i dla niego.  A potem odchodzą zabierając z sobą cząstkę mojego serca. Moje tymczasowe psy. Okruchy mojego życia...

Kora. Październik 2005 r.


Nie była moim pierwszym tymczasowym psem, ale od niej zacznę, bo była psem kończącym pewien etap w moim życiu. Wraz z Korą zakończyłam pracę w wolontariacie pewnego przytuliska. Kora odeszła ze mną.
Urodziła się w przytulisku. Zabrana do domu skakała po stole, kuchennych szafkach i kradła jedzenie. Niszczyła, szczekała na wszystko i wszystkich. Totalna demolka. Ale... tak patrzyła w oczy, tak szukała aprobaty, odrobiny czułości... W miesiąc narobiłyśmy podstawowe braki w wychowaniu. W nowym domu dość szybko się zaaklimatyzowała, choć spacerów na smyczy nigdy nie polubiła. Dziś to już nobliwa starsza psina.


A w międzyczasie bawiłam się w kocią mamę  :wub:

 


cdn...

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #1 dnia: Luty 19, 2011, 20:20:58 pm »
Jenny. Sierpień 2005



Znaleziona w Lasach Kabackich ok. 5 letnia Nowofundlandka. Mistrzyni w żebraniu przy stole. Najpierw siadała skromnie w kącie kuchni i niezauważalnie (no... prawie  :naughty:) przenosiła grube pupsko bliżej stołu. Jak tylko odwracaliśmy wzrok już była parę centymetrów bliżej celu. Zamierała kiedy ktoś na nią patrzył.... podnosiła łeb do góry, błądziła oczami po suficie... i daję słowo!!! pogwizydywała "to się wam zdaje, jestem tam gdzie miałam być"  :cheesy: aż wreszcie dotarła... nosem na stół z obiadem, bynajmniej nie dla niej. Szczęśliwa, bo udało się nas oszukać  ;) I wtedy zaczynał się karnawał - wielka Jenny tańczyła jak foka na estradzie - to chrumkanie, te zwinne ruchy bioder, ta lekkość... artystka  :grin: No cóż... może to i niezbyt pedagogiczne ale taki artyzm trzeba było nagrodzić kawałkiem kotleta  :wub:
Cała rodzina straciła dla niej głowę i byłaby naszym trzecim psem... niestety, wybitnie nie polubiły z Belką. Nawet pomoc fachowca (wielki ukłon dla behawiorysty Andrzeja Kłosińskiego, który poświęcił nam sporo swojego czasu) nie zażegnała wojny między suczydłami.
Jenny trafiła do domu, gdzie została jedynaczką.


« Ostatnia zmiana: Sierpień 11, 2012, 21:25:57 pm wysłana przez Camara »

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #2 dnia: Luty 19, 2011, 21:10:33 pm »
Benia. Październik-Grudzień 2005


Dowód rzeczowy w sprawie.
Benię przywiozły do mnie wolontariuszki ze Stowarzyszenia Amicus. Duża bernardynka ważąca niecałe 28 kg. Same kości powleczone wyłysiałą skórą. I wielkie, napełnione mlekiem sutki. Benia odchowała dwa piękne pulchne szczeniory. Sama właściwie konała z głodu i wycieńczenia. Jej partner nie żył od miesiąca. Zwłoki zostały zabrane z posesji w czasie interwencji podczas której zabrano z podwórka Benie i jej dzieci. Szczeniaki trafiły do adopcji a Benia do mnie. To co razem przeżyłyśmy trudno opisać. Benia jadła wszystko. Po zaprowadzeniu do kojca zjadła słomę z budy. Wymiotowała i zjadała to... nic nie mogło się zmarnować. Jedzenie było wartością nadzwyczajną. Ale trudno się temu dziwić. Benia i jej partner zostali porzuceni na szczelnie ogrodzonym terenie 2 lata wcześniej. Żyli, bo sąsiadka od czasu do czasu rzucała im kromki chleba. Ale nikt z sąsiadów nie zawiadomił o gehennie tych psów. Zrobił to przypadkowy przechodzień. Dwa lata głodu... czy ktoś może sobie to wyobrazić??? Nie mogłam Beni wprowadzić do domu, jej smród czuć było na kilometr. A trzeba było przypilnować, żeby nie jadła "rzeczy niejadalnych" . Trzy dni i noce spędziłam z nią w budzie. Małe ale pożywne porcje podawane co 3 godziny nasyciły ją na tyle, że przerwała jedzenie "w obiegu zamkniętym". Można było wracać do normalności...



Okazała się psem o cudownym, pro-ludzkim charakterze. Uwielbiała dzieci i towarzystwo innych psów. Nieprzeciętnie inteligentna i... straszna uciekinierka, ale nie w klasyczny sposób. Po prostu nie można jej było zostawić samej w ogrodzie ani nawet w domu. Otwierała drzwi, bramkę w ogrodzeniu lub uchylała dużą bramę i biegła za moim samochodem. Być z człowiekiem - cel nadrzędny!

Właściciel został ukarany grzywną w wysokości 1,5 tyś. zł po procesie trwającym prawie 2 lata.
Benia znalazła dom w ok. Pinczowa.

« Ostatnia zmiana: Sierpień 11, 2012, 21:27:51 pm wysłana przez Camara »

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #3 dnia: Luty 27, 2011, 21:32:47 pm »
Sigma - grudzień 2005



Została oddana do schroniska jako szczenię, ułomne szczenię - Sigma ma zdeformowaną łapę. Było to w 1997 roku!
Krakowskie wolontariuszki bardzo długo szukały  dla niej domu i wreszcie wydawało się, że lepiej być nie może. Znalazł się dom (kilkaset kilometrów od Krakowa), który miał być przystanią na resztę  życia? nie był? została odebrana tej nieodpowiedzialnej osobie, która skrzywdzonemu przez los psu zgotowała kolejny koszmar. Po powrocie z nieudanej adopcji Sigma trafiła do mnie.

To był smutny pies. Cichutki, łagodny... na każdym kroku przepraszający, że żyje. I nie wiem jakim cudem, ale ten wychowany przez schronisko pies od pierwszego momentu zachowywał się w domu idealnie.


Ostatnie 4 lata życia spędziła w raju, u boku Pani Małgosi w Wieliczce.
Odeszła wiosną tego roku [***]
« Ostatnia zmiana: Sierpień 11, 2012, 21:28:23 pm wysłana przez Camara »

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #4 dnia: Luty 27, 2011, 21:44:18 pm »
Wypłosz nr 1 - grudzień 2005


Małe niewiadomoco, znalezione na wsi. Ni to pudel, ni to sznaucer. Bojaźliwe i prędziutkie. Wszystko robił prędziutko. Jadł, spał i biegał, oczywiście też prędziutko. Jakby ciągle się spieszył. Do domu też się spieszył, dość szybko zamieszkał w domu k. Swoszowic.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 11, 2012, 21:29:31 pm wysłana przez Camara »

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #5 dnia: Luty 27, 2011, 21:58:54 pm »
PrezeSunia and company. Styczeń 2006



Miot ok. 3-4 miesięcznych szczeniaków. Najpierw przyjechała Prezeska z siostrą, a potem zmiękłam i przygarnęłam dwójkę braciszków. Szczeniaki zgarnęły z jakiegoś lasu krakowskie wolontariuszki.
Szczeniaki... jak to szczeniaki. Słodkie, urocze, pocieszne. Ale Prezesunia to była osobowość!!! Małe, drobne a jakie zadziorne!!! Ustawiała wszystkie psy - także moje duże - po kątach  :cheesy: a przy tym była niezwykle przymilna i nie było osoby, która oparłaby się jej urokowi.
Zdemolowały mi dom... i poszły do dobrych ludzi, dzięki udziałowi w programie Magdy Hejdy w Krakowskie TV.
Prezesunie zawiozłam do nowej rodziny w centrum Krakowa.


Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 05, 2011, 00:15:09 am »
Styczeń-Luty 2006. Gala



Do krakowskiego schroniska trafiła wprost z ulicy. Gala została potrącona przez samochód i w wyniku wypadku miała niedowład przedniej łapy. Jeszcze wtedy wszyscy mieli nadzieję, że łapę uda się ocalić przed amputacją. Poproszono mnie o zajęcie się rehabilitacją Galiny. W czasie, kiedy do mnie trafiła miała zaniki większości mięśni i chcąc się przemieścić czołgała się po śniegu jak foka.
Niemiłe zabiegi - masaże, nakłuwania oraz bolesne zastrzyki przyjmowała ze stoickim spokojem, jakby wiedziała, że wszystko to robimy dla jej dobra. Po 3 tygodniach intensywnej rehabilitacji zaczęła chodzić, ba!!! śmigała na trzech łapach tak, że tylko sprawne oko zauważało jej kalectwo.
Po dwóch miesiącach pobytu musiała zmienić DT.
Gala dostała cieczki a ponieważ w tym czasie zdecydowanie odmawiała pobytu w domu i dodatkowo narastał konflikt miedzy nią i Borysem to  nocowała w kojcu. Byłam pewna, że to bezpieczne miejsce - przecież mamy solidne ogrodzenie a kojec był zadaszony. Aż któregoś dnia nad ranem obudził nas hałas i zobaczyliśmy... dziurę a właściwie całkowicie zwalone ogrodzenie na długości ok. 20 m (lany beton i metalowe przęsła) i prawie całkowicie rozebrany kojec. Drewniane podpory (30x30 cm) popękane jak zapałki, metalowa siatka pogięta i wdeptana w śnieg. Zniszczeń dokonała Gala ze swoimi dwoma adoratorami (kaukaz i owczarkowaty - oba psy z miejscowości ok. 5 km od naszego domu). Gala w trybie awaryjnym trafiła do mojej znajomej na DT, a my zajęliśmy się budowaniem tymczasowego ogrodzenia, byle dotrwało do wiosny.
Od tego czasu jak słyszę, że ktoś uważa, że jest w stanie dopilnować suczki w cieczce mieszkającej na zewnątrz to mu NIE WIERZĘ. Tylko sterylizacja daje gwarancję niechcianych ciąż i nieplanowanych miotów.

A Galina? łapy nie udało się uratować, amputację przeprowadzono już w nowym domu.
Gala ma się doskonale a ja 3 dni temu dostałam zwyczajowego mms z jej najświeższą podobizną  :grin:

Kontakt z Galą był niezwykłym doznaniem. Owczarek kaukaski to pies wprost magiczny. Hipnotyzowała spojrzeniem, ujmowała dumą i niezależnością. A we mnie odżyły wspomnienia ukochanego psa Brutusa, oczywiście Kaukaza.

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 06, 2011, 22:45:48 pm »
Psy z interwencji KTOnZ - pod moją opieką

Marzec-Kwiecień 2006 Misiu

(fot. moja)
Misiu przyjechał prosto z gór. Miał niespełna rok. W jakim był stanie fizycznym widać na zdjęciu, psychicznie było jeszcze gorzej. Powrót do życia zajął mu trochę czasu... do tej pory panicznie boi się mężczyzn. Znalazł dom w ok. Oświęcimia

Kwiecień-Maj 2006 Dunaj

(fot. moja)
Dunaja także przywiozłam wprost z gór. Tymczasował u mojej koleżanki Kasi. Trudny pies z makabryczną przeszłością. Dunaj przeżył nosówkę, ale zostały po niej ślady w postaci zaburzeń neurologicznych. Znalazł dom w Krakowie u wspaniałej rodziny Biserki. Odszedł za TM w 2009 r.

Marzec 2008 Misia

(fot. z interwencji KTOnZ)
Trochę niechronologicznie, ale Miśka pasuje do chłopaków. Miśka przebywała w hotelu, ale bardzo szybko znalazłam jej dom. Jest moją sąsiadką  :grin:


Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 06, 2011, 22:52:38 pm »
Czerwiec 2006 Rydzyk


Rydzyka przyprowadziły do nas dzieci ze wsi. Ktoś go "wysadził z auta" na skraju wsi i biedak błąkał się zupełnie zdezorientowany. Psiak miał ok. 2 lat, cudowny charakter typowy dla Collie i bardzo zaniedbaną sierść.
Zamieszkał w Krakowie.

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 14, 2011, 20:41:21 pm »
Wrzesień 2006. Bajka


Przyjechała do mnie ze Starachowic.
Po prostu Bajka. Szczeniak idealny. Chyba najbardziej pojętny psiak, jakiego dane było mi poznać.
Została w Krakowie. Jedna z najlepszych uczennic szkoły K-9  :grin:




Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #10 dnia: Marzec 14, 2011, 20:56:24 pm »
Październik 2006. Kazek


Kazka przywieźliśmy z jednego ze schronisk na północy kraju. Czekał na wyrok, bo był psem nieadopcyjnym. A był tylko typowym kaukazem -  wystraszonym 100 kg osiłkiem. Nakarmiony, uspokojony okazał się być bardzo grzecznym chłopcem  :kiss: Mieszka niedaleko nas, czasami przejeżdżając tamtędy przystaję, żeby sobie na niego popatrzeć. Teraz jest już psem w słusznym wieku, ale nadal wygląda imponująco!

Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #11 dnia: Marzec 22, 2011, 20:48:30 pm »
Październik 2006
Pełen kosz szczeniaków  :th_dash1: wszystkie z Kielc i okolic

Malwinka

hmmm.... ulubienica Beluchy. Niańczona jakby to było jej własne dziecię. I nie ma co ukrywać, to od Malwiny zaczęła się moja niczym niewytłumaczalna słabość do tzw "niepiesków :-) Wyrasta toto na niewiadomoco, charakter ma na ogół paskudny... ale jakież to słodkie  :heartbeat:
Malwina mieszka w Chrzanowie.

Ambra

Aisza

Siostry - z wyglądu takie same a charaktery absolutnie inne. Ambra - wesoły trzpiot. Aisza - nieśmiała i  zalękniona.
Ambra mieszka w Krakowie. Aiszę zawiozłam do Limanowej.


Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #12 dnia: Marzec 22, 2011, 21:18:57 pm »
Pażdziernik 2006 Karibuba
Tej smarkuli trzeba poświęcić osobny post.


Przywieźli ją w kociej klateczce, lojalnie ostrzegając, że szczenię jest "dość żywe".
Żywe????
Po otworzeniu drzwiczek wypadło cosik i nieprzerwanie biegało po domu przez 2 godziny. W tempie takim, że nie mogłam tego zlokalizować ani nawet dobrze się przyjrzeć. W trąbie powietrznej utworzonej prze ten tajfun latały dywany, zabawki oraz każdy przedmiot nie przytwierdzony na stałe do podłogi.
Potem padło jak nieżywe. Tak nieżywe, że nawet nie poczuło, że wzięłam to na ręce i zainteresowaniem obejrzałam. Szczeniak. Płeć żeńska. Wiek ok. 2 miesiące, bez wątpienia spokrewniony z jakimś terierem.
Wyglądał jak kłopot. Jeden wielki kłopot, choć mizernych rozmiarów  :wub: Ale jak spał to wyglądał słodko  :heartbeat:
Zniszczenia jakich dokonała Karibuba w naszym domu to niemal legenda, jej największym wyczynem było zeżarcie schodów na piętro. Największa zaleta - wszyscy domownicy do tej pory zaraz po przyjściu chowają buty do szafki.
Po ok. miesiącu dynamit został nieco rozbrojony. W domu, po jej adopcji zapanował spokój trudny do zniesienia  :'(



Mieszka w Krakowie. Wyrosła na coś w kształcie jamniczo-szorstkowłosym.


Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 22, 2011, 21:43:32 pm »
Listopad 2006
Lala ze Swarzędza. Przemiły psiak i namiętny pogromca kotów. Zamieszkała u naszych znajomych.
Zdjęcia z okresu DT niestety nie przeżyły. To jedyne jest z dużo późniejszej wizyty.



Listopad 2006 Omar.
Agresywny goldenopodobny. Zamieszkał u naszej znajomej. Jedyne czego należy do dziś przestrzegać, to nie pokazywać mu szczotki do czesania. Kocha dzieci i koty. Fota z nowego domu.




Odp: okruchy...

Offline Camara

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 4037
Odp: okruchy...
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 22, 2011, 21:48:30 pm »
Grudzień 2006 Greta


Mój kochany krecik. Szczeniak w typie kaukaza. Rozważna, myśląca psina. Pojechała do Rydułtowej. W każde święta przysyła mi kartkę z życzeniami  :kiss:


 



Estalia by Smf Personal