Gdzie ja właściwie jestem i dokąd znowu jadę? Kilka dni już tak dobrze było... A tu samochód i jazda. Dokąd? Będę cichutko, to może nie wyrzucą? Zatrzymali się, wysiadają. Nie wyjdę z samochodu, nie ma mowy! Środek nocy, las, za żadne skarby!!! Dziwni jacyś. Wleźli do bagażnika i siedzą ze mną. Głaszczą i nie krzyczą, nie ciągną. No to może wyjdę (?) bo co tak tu będziemy we troje siedzieć...
Za furtką odpięli smycz?! Dobra nasza, schowam w najciemniejszym zakamarku. Pod tymi krzaczorami będzie w sam raz. Dobrze, że tak ciemno, nie zobaczą. Zobaczyli!! znowu się łaszą! Co za ludzie! Jeszcze smakołyki przynieśli . Smakołyki zjem a i tak nie pójdę. Poszłam, bo jak blondyna zaczęła ze mną na czterech po schodach włazić to mi mowę (szczek) odebrało... Mówi, że do domku, pewnie kłamie, jak oni wszyscy.
Domek?! Domek jest nawet całkiem spory, czysty, pachnący, z wodą, jedzonkiem, własnym legowiskiem. Nawet światło mam swoje. I to wszystko moje?! Kurczę podoba mi się, no to raz machnę ogienkiem - niech wiedzą co myślę. Podoba mi się, sami zobaczcie.
Na wszelki wypadek będę cichutko resztę nocy. Może nie zmienią zdania...
Gdyby psy umiały do nas mówić pewnie tak by to mogło wyglądać. Albo bardzo podobnie. Strach, przerażenie, aż parował. Zapewniam, że normalnie chodzę w pozycji pionowej a i z mężem nie spędzamy czasu na siedzeniu w bagażniku o 3 nad ranem. Tak, wiem. Z psami się nie negocjuje. Być może. Nie znam się aż tak. Najstarszy nasz pies miał 20 lat kiedy należało podjąć decyzję ostateczną. Logicznie rzecz biorąc jedyną słuszną, ale... Przyszło nam to z wielkim trudem. Był z nami zawsze, prawie przez całe życie naszych dzieci. Zdawało się, że i będzie zawsze. Ta decyzja była chyba najbardziej "człowiecza" jaką można było podjąć. Ida - znacznie młodsza, bo tylko 8 letnia berneńka. Jak mawia mój mąż - 50 kilogramów serca, zaskoczyła nas totalnie. Zdechła w ciągu godziny od pierwszego objawu. Na weterynaryjnym stole. Ale z nimi negocjowałam, czasem nawet się kłóciliśmy. To wcale nie żart. Oba psy były wspaniałe. Najpierw zdechła Ida, a staruszek bardzo mocno odczuł samotność. Mieliśmy wrażenie, że w ciągu dwóch miesięcy postarzał się o 3-4 lata. W mocnym postanowieniu - nigdy w życiu psa, wytrwaliśmy 3 miesiące. A tak na prawdę każdy na własną rękę przeglądał ogłoszenia hodowli, szukał psów do adopcji, również tę stronę odwiedzaliśmy już wcześniej, a mąż co najmniej raz w tygodniu odwiedzał schronisko z torbą karmy. No i efekt, jest jaki jest. Nie mamy takich doświadczeń, jak inni na tym forum. I szczerze mówiąc nie wiem czy my się do takich czynów nadajemy.
Na razie próbujemy nowemu członkowi rodziny pomóc się zaadaptować. Pozbawić tego okropnego strachu i niepewności. Nie rzucać mięsem na to coś, które doprowadziło psa do takiego stanu. Coś - bo na rzeczownik nie zasługuje.
Mimi ma nowe imię - Baja. Jest już jedna Mimi w domu - szczeniak mopsa (pies córki) i mógłby być mały problem. Dlatego berneńka dostała imię hodowlane po swojej poprzedniczce. Dzisiaj zaczyna już reagować. Jest bardzo wycofanym psem, jakby rzeczywiście chciała swoim zachowaniem sprawić że stanie się niewidoczna i może wtedy ta miska i kocyk nie znikną. Potrzebuje trochę czasu. Nie ponaglamy. Jest ciekawie, kiedy wychyla głowę z domu, niepewnie, sprawdza czy jesteśmy i czy reagujemy, że podgląda. Wczoraj poznała resztę rodziny i tej ludzkiej i tej psiej. Oprócz Mimi jest Diana - w chwili znalezienia ważyła 19 kilogramów. Na zdjęciach widać jak się panny poznają. Diana jest w podobnym wieku, już siwieje. Dogadają się. A co sunia robiła wczoraj, zobaczcie sami. Jak na tzw. dzień pierwszy uważam, że było super.
Jutro niestety przejdzie zabieg, wiemy że bolesny i będzie cierpiała. Na to jednak nie mamy wpływu. Możemy tylko łagodzić skutki obcowania z "człowiekiem". Nasz weterynarz jest lekko przerażony ilością schorzeń i tego co pies będzie musiał przejść. Mamy nadzieję, że jeszcze kilka lat pobędziemy razem.
Na koniec dodam tylko, że ten pyszczek jest dokładnie taki sam jak u jej poprzedniczki. Nawet kropki są w tym samym miejscu. I widok takiego pyszczka ponownie jest... sami wiecie
Sorki, za zaśmiecenie forum. Pewnie jak zwykle coś namieszałam.