Kwiecień 2011. Gabor
Z krakowskiego schroniska.
Urocze stworzenie, które przynajmniej raz dziennie miałam ochotę udusić
Nie grymasił przy jedzeniu, był zgodny z psami, kochał dzieci.
Uwielbiał przytulanki, nie był hałaśliwy, niczego nie niszczył.
Nie kopał dołów w ogrodzie i był bardzo grzeczny... tak "ogólnie"
No to pewnie wszyscy się zastanawiają, dlaczego tak mnie wkurzał
Otóż wystarczyła sekunda nieuwagi... a ten cudny stwór już był za ogrodzeniem.
Nie uciekał, po to by uciec. On tylko zwiedzał... i po 10-15 minutach sam wracał... tą samą drogą
czyli hop! przez ogrodzenie. Dla Gabora nie było przeszkód, pokonał każde zasieki, żadna
wysokość nie była wystarczająca.
I jak mu znaleźć dom???
Oczywiście, obecni właściciele zostali uprzedzeni o "wadzie towaru"
Mieszka na Mazurach - z sunią kaukaską i nie ma potrzeby pilnowania Gaborka.
Okazało się... że jak nie ma ogrodzenia, to nie ma przymusu pokonywania go.
http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=278.0