www.pasterzeforum.pl
ZDROWIE I PIELĘGNACJA => ZDROWIE => Wątek zaczęty przez: sabamlis w Sierpień 20, 2012, 10:36:07 am
-
Na podstawie dotychczasowego przebiegu choroby oraz przeprowadzonych badan Jaret na 95% ma chłoniaka. Za tydzień będą jeszcze wyniki biopsji z powiększonego wezła chłonnego i przesączu z nadgarstka i dopiero one dadzą 100% pewność. Od czego się zaczęło i jak jest przyczyna? Wiadomo, nie ma w Polsce linii berneńczyków wolnych od nowotworów, jest tylko kwestia kiedy i czy nowotwór się uaktywni. W wypadku Jareta niewykluczone ze powodem mogły być szczepienia i intensywne leczenie psa w schronisku, do którego trafił jesienią w stanie skrajnego wyczerpania. Kiedy zaczęłam się niepokoić? Wczesna wiosna, ze dwa razy Jaret po intensywnych spacerach zaczął kuleć, ale w związku z tym ze na początku zimy rozciął sobie łąpę, myślałam ze pewnie sobie ją uraził, zwłaszcza że kulawizna szybko minęła. W którymś momencie pies zrobił się wybredny przy jedzeniu. Zaczęło się na wyjazdach, w Sulistrowiczkach nie chciała jeść suchej karmy, ale przecież był taki podekscytowany że nie było co się dziwić, potem przy weekendowych wyjazdach na działkę sprawa się powtórzyła. Po czerwcowym urlopie na którym Jaret był w świetnej formie (choć z karmieniem były kłopoty, dokarmiałam go kanapkami), spadła mu forma, tak jakby zaczął się starzeć. Myślałam ze może się trochę przeforsował na urlopie (szalał, dużo biegał, był w swoim żywiole), albo może upały go meczą no i wiek tez niebagatelny 10 lat. Bardzo się ożywiał na spotkaniach i spacerkach berneńskich, ale później je odchorowywał. Zaczęły się lekkie kłopoty z żoładkiem (nie biegunki ale zdecydowanie luźniejsze brzydkie qoopy). Zaniepokojona jego stanem, zrobiłam badania krwi i moczu. W zasadzie nie były złe, ale w dalszym ciągu pH moczu za wysokie (mimo podawania żurawitu i witaminy C), powtórzył się stan zapalny w pęcherzu (jak Jaret do nas przybył był w trakcie leczenia i praktycznie lekki stan zapalny cały czas się utrzymuje), jest tez na Ypozane. Rozpoczęliśmy leczenie, kilka dni później po niedzielnym spacerku, na którym Jaret, nawet tak bardzo nie szalał nagle okulał i spuchła mu łapa, tak ze nie mógł na nią stanąć. Pojechaliśmy do weta, okazało się ze ma w nadgarstku małą dziurę (ale nie nowa), została oczyszczona, podany antybiotyk i środek przeciwzapalny i przeciwbólowy. Następnego dnia pies był w bardzo złym stanie, ledwie mógł chodzić, zataczał się, zapadły mu się fafle i oczy. U weta dostał kroplówkę, steryd, zrobili mu USG serca, okazało się ze w nadgarstku ma jeszcze jedna dziurę (wygląda to tak jakby stare ugryzienie, lub przebicie na wylot jakimś ostrym długim kolcem). Przepisali dalsze leczenie antybiotykowe, przeciwzapalne (niesterydowe) i na zmniejszenie opuchlizny. Leczenie nie przynosiło efektu, lekarka zmieniła leki, ale zwróciła uwagę że taki brak postępów w leczeniu często występuje przy raku. W sobotę Jaret miał wyznaczone konsultacje, mimo zmiany leków łapa dalej spuchnięta już do ramienia, pies w kiepskiej formie. Przy dokładnym badaniu okazało się że przedłopatkowy węzeł chłonny jest powiększony.
W związku z tym że serce jednak nie jest w najgorszym stanie, zdecydowaliśmy na pełniejsze badania w sedacji. Lekarz zrobił rtg płuc (płuca w zasadzie w porządku) i usg śledziony (tu nie jest najlepiej, są zmiany które mogą wskazywać na nowotwór, choć w innym przypadku można je wiązać z wiekiem psa), zrobił biopsje z węzła i nadgarstka. Wet niestety przekonany jest żę to nowotwór, do czasu otrzymania wyników przepisał kuracje sterydową. O ile kuracje środkami niesterydowymi u Jareta nie przynosiła żadnych efektów, to sterydy stawiają go na nogi (oby jak najdłużej). Jarecik poczuł się na tyle dobrze ze w niedziele poszliśmy (co prawda na krótki) podkowiański spacerek w towarzystwie Mili i jej podopiecznych. W tej chwili Jaret jest w dobrej formie i opuchlizna sporo sie cofneła. Jak będą wyniki biopsji będziemy zastanawiać się nad dalszym leczeniem, czy zostaniemy przy sterydach czy zdecydujemy się na chemię. Jedno wiem na pewno Jaretowi należy się wspaniałe życie, ale również, jak przyjdzie jego czas godne odejście bez meczącego leczenia czy bólu.
-
Marysiu i Tomku :friends: Bardzo Wam współczuje :th_dash1: Trzymam kciuki za Jareta :heartbeat: Jesteś mądrą kobietą i na pewno podejmiesz słuszną decyzję.
-
To straszne. Jak czytałam Twojego posta oczy znalazły sie w mokrym miejscu.Dzięki WAM Jarecik poznał co to szczęsliwe psie zycie. Bardzo bardzo mi przykro jeszcze mam nadzieję ,ze to mylna diagnoza ....Trzymajcie sie mizianki dla Jaretka.
-
Bardzo Wam współczuję....
Dzięki Wam Jarecik poznał co to szczęście i miłość...
Trzymam mocno kciuki za Was wszystkich
-
Marysia Tomek :friends:
Jaret chłopie z Ciebie berneńczyk nad berneńczykami trzymaj się kupy!!!!!
-
Dlaczego te diagnozy są takie bezlitosne :<
Myślałam Marysiu, że napiszesz, że strach był jednak niepotrzebny, że to jakaś błahostka a teraz...
Jesteś moim psim idolem Jaret za Twoją radość berneńskiego życia bez względu na metrykę.
Trzymam za Ciebie kciuki :heartbeat:
-
Marysiu , Tomku jesteśmy z Wami :friends:
Jaret trzymaj się :heartbeat:
-
Trzymamy kciuki za Jareta, żeby to nie był chłoniak. :<
Marysiu , Tomku jesteśmy z Wami. Asia, Marek i Ewa (eSka jest u nas)
-
Wciąż liczę ze to blędna diagnoza!!
Marysiu, Tomku :friends: musi być dobrze z Jarecikiem!
-
Ja też mocno trzymam kciuki, wierze, że Jaret jeszcze długo bedzie sie cieszyl cudownym życiem z Wami, bo życie to chwile, czasem lepsze, czasem gorsze ale On ma Was - najkochańszą rodzine na świecie, jedyna o jakiej mógł marzyć. Jestem z Wami. :friends:
-
Marysiu, Tomku :heartbeat: Jaret :wub:
-
Mamy nadzieję, że wyniki nie będą te najgorsze...
Bez względu na wyniki Jaret ma najwspanialszą rodzinę na świecie i wspaniałe życie!
Marysiu, Tomku :friends:
-
trzymam kciuki za Jareta :friends: będzie dobrze :wub:
-
Mocno was wszystkich ściskamy i życzymy dużo zdrowia dla Jarecika :heartbeat:
-
musi , po prostu musi być dobrze .Jareciku staraj się wyzdrowieć ,tak kochany przez wszystkich , po prostu musisz być zdrowy
-
Trzymamy kciuki i wszystkie łapki z całych sił.
-
Trzymamy kciuki mocno :heartbeat:
-
Marysiu, Tomku trzymamy kciuki za Jarecika :friends:
-
Trzymamy barrdzo mocno wszystkie łapy i kciukasy za Jarecika :heartbeat: :friends:
-
My /Bey i ja/ też trzymamy .Jareciku nie daj się ! :heartbeat:
-
Mam dwie wiadomości jedna bardzo dobra druga trochę gorsza.
Dobra to taka ze Jarecik nie ma chłoniaka.
badania wykluczyły nowtwór :backflip: :backflip: :backflip:
a gorsza to ze ma zapalenie tkanki tłuszczoej ,
chorobę wymagającą intensywnego leczenia antybiotykowego i sterydowego nie zawsze skutecznego.
Ale tym będziemy sie martwic jutro dziś świętujemy i pijemy :drunk: :backflip: :drunk:
Jarecik jest w dość dobrej formie, może fizycznie jest slaby, ale chęć do życia i zabawy ma jak zawsze, nabrał tez apetytu, tylko łapka nie bardzo nam się podoba (zaczeliśmy stosowaC okłady z sody i Aescinu), kontynuujemy kuracje antybiotykowo-sterydową, za tydzień konsultacje.
Dziękujemy wszystkim za kciuki bardzo dobrze się spisaliście, jak widać pomogły :friends:
-
No to super , że to nie chłoniak!
Ale Marysiu co Ty piszesz? Jakie zapalenie tkanki tłuszczowej, przecież Jarecik to chudzina! U niego nie ma się co "zapalać".
-
duuuuże uff :backflip:
to ja do towarzystwa też za zdrówko seniora :drunk:
-
Bardzo się cieszymy :backflip: Pozdrowionka dla Jareta i Sabinki i oczywiście dla Pańciostwa :heartbeat: :friends:
-
:backflip: :backflip:
-
Jest dobrze, najważniejsze że to nie nowotwór. Razem damy radę. :backflip: Chyba trzeba to :drunk:
-
Jaka ulga ...Jarecik no to "gasimy zapalenie" :drunk: :drunk: :drunk: :drunk:
-
Super wiadomość :drunk:
-
Uff, kamień z serca, że to nie raczysko.
Mizianki dla Jareta i Sabinki oraz uściski dla Pańciostwa :backflip:
-
Świetne wieści :backflip:
-
Super wieści :backflip: :backflip: :backflip:
-
Jaret, trzymaj się!!!! Dużo zdrówka!!!
-
Super :backflip: :kiss: dla wszystkich i trzymamy kciuki za powrot do zdrowia
-
:backflip:
-
:backflip:
-
:backflip:
-
Cieszymy się baaaaardzo :backflip: :friends:
Powrotu do formy Jareciku :wub: ;)
-
Jaret aleś nastraszył :tease2:
Zbierają się chłopie i nie strasz Marysi i Tomka!!!!
-
Super wiadomość :grin: Jaret wracaj do zdrowka szybciutko !!
-
Jareciku , teraz to tylko zdrowiej szybciutko i dalej bądź wspaniały.....i piłeczki przecież czekają żebyś się nimi bawił i ...Rufus
-
:backflip:
Bardzo się cieszę, że to nie chłoniak:)))
Jareciku, ściskamy :))))))))
Zdrowiej szybciutko:)))))
-
Bardzo się cieszę,że to nie chłoniak.
Uściski dla dostojnego weterana :wub:
-
Jarecik byl dzis na kontroli u pana doktora, jeszcze kilka dni ma brac antybiotyk, steryd zmniejszamy powoli dawki (jeszcze przez kolejne dwa tygodnie). Lapa juz nie puchnie, zaczyna sie goic, ale ma tam fragment z martwicy i dopoki mu nie zejdzie, bedzie sie utrzymywac stan zapalny. Za 10 dni do kontroli, mamy tez powtorzyc USG sledziony, zeby zobaczyc czy znalezione poprzednio zmiany nie zwiekszaja sie. Jarecik ogolnie w dobrej formie, apetyt i dobry humor wrocil, ale biedactwo w czasie choroby schudl i wazy tylko 32 kg.
-
Super wieści. Bardzo się cieszę, bo wiem co to znaczy czekać na wyniki - czy to nowotwór. Huraaaaaaaa (Fifi też się bardzo cieszy)
-
Jaret :friends:
-
Jareciku :drunk:twoje zdrowie. Marysiu trzymaj sie będzie dobrze !
-
My też trzymamy kciuki za zdrowie Jarecika :friends:
-
Jareciku wracaj szybciutko do pełni sił i jedz za dwóch:))))
Piłeczki i spacerki czekają:))))
-
Jaret ma bardzo wielu przyjaciół i wielbicieli, często pytają co z jego zdrowiem, a ja nie bardzo wiem co odpowiedzieć. W dalszym ciągu tak naprawdę nie ma diagnozy, wiadomo ze stan zapalny tkanki tłuszczowej i węzłów chłonnych był skutkiem a nie przyczyną. Ja podejrzewam ze początkiem choroby było rozcięcie poduszki w łapie jeszcze w zimie, które zagoiło sią, ale nie zarosło, została głęboka kieszeń. Prawdopodobnie w tej kieszeni coś się zadziało, powodując zakażenie i późniejsze kłopoty. Kiedy okazało się po biopsji że to jednak nie chłoniak, wet polecił powoli wycofać się z antybiotyku i sterydu, zalecił leczenie zewnętrzne. Rana po zejściu opuchlizny okazała się bardzo głęboka i źle gojąca (tworzyły się strupy niby podobne do poduszki ale martwe). Około 2 tygodni po odstawieniu sterydu opuchlizna znowu wróciła. W związku z tym ze akurat wypadał nam wrześniowy wyjazd Fundacyjny, Jaret dostał zastrzyk ze sterydem i leki przeciw zapalne na weekend. Ci co byli na spotkaniu mogą potwierdzić ze Jaret był w doskonalej formie. Wet w dalszym ciagu podejrzewa obecność komórek rakowych, chce pobrać wycinek, twierdząc że jak minie działanie sterydu problemy wrócą. Choć jestem za robieniem badan, w tym wypadku zdecydowałam się jeszcze wstrzymać. Pobranie wycinka wymaga sedacji, diagnoza da mi informacje czy można usunąć chory fragment operacyjnie. Taka operacja na poduszce jest trudna, wymaga przeszczepów i często łapa bardzo długo i źle się goi. Czy mogę narażać 10-letniego psa z chorym sercem, będącego jak na razie w doskonalej formie, na tego typu badanie i skomplikowana operacje z niepewnym wynikiem? Mija 6 tygodni od ostatniego podania sterydu, zdarza się że łapka Jaretowi trochę puchnie (radzimy sobie z tym robiąc okłady z sody lub altacetu). Ograniczyliśmy zbyt forsowne spacery, a jeśli będzie się Jaretowi pogarszać spróbujemy jeszcze leczenia farmakologicznego i miejmy nadzieje ze jeśli to jest rak to niemłody Jarecik jeszcze go przeżyje.
-
Jareciku nieustająco trzymam kciuki za Twoje zdrówko :friends: Życzę Ci, aby humor i werwa nadal dopisywały :emotbern: Buziaki :kiss: dla Ciebie, Sabinki i dwunożnych ;)
-
Jareciku, trzymaj się - również trzymamy kciuki za Ciebie :heartbeat:
-
Jareciku zdrówka ,/niech te wszelakie "obce" sie boją Twojej panci -skutecznie pogoni !!/
-
Życzymy dużo zdrowia :friends:
a tej części w wykonaniu Jarecika nie mogę sobie jakoś wyobrazić :giggle:
Ograniczyliśmy zbyt forsowne spacery
-
Jesteśmy z wami na dobre i złe - RAZEM. Mocno trzymam kciuki, aby Jareta jak najmniej bolało. Ściskamy z Leną i Maksem bardzo bardzo mocno. :friends:
-
Myślimy o Was :friends:
Życzymy dużo zdrówka Jaretowi :heartbeat:
-
Dla mnie Jaret to berneńczyk wyjątkowy.
Marysia ,Tomek trzymam kciuki :friends:
Najważniejsze ,że daliście mu dom i bezpieczeństwo.
-
Zawsze jak patrzę na Jareta przypomina mi się piosenka z kabarteru Starszych Panów:
Jeszcze tylko parę wiosen
Jeszcze parę przygód z losem
Jeszcze tylko parę zim
i refrenem zabrzmisz tym:
Wesołe jest życie staruszka
Wesołe jak piosnka jest ta
Gdzie stąpnie, zakwita mu dróżka
I świat doń się śmieje: ha ha
Gdzie stąpnie, zakwita mu dróżka
I świat doń się śmieje: ha ha
To, że będzie się dotkniętym
przez dla płci indyferentyzm
To nie znaczy jeszcze, żeć
Miłych wrażen nie da płeć
-
Znow mamy klopoty ze zdrowiem Jareta. W zwiazku ze spodkiem formy zrobilismy badania krwi, wyniki okazaly sie fatalne (ALAT, AP i AspAT 20-krotnie przekraczaja gorne granice normy). Tak robocza diagnoza (zanim beda szczegolowe wyniki badan i testow krwi) to zespol zapalny watroby i trzustki. Czy to efekt leczenia sterydowego, czy wczesniejsze stany zapalne zwiazane z chora lapa, czy moze zupenie niezalezne zatrucie (lekarz to najbardziej podejrzewa), tego nie wiemy. A wiek Jarecika tez ma swoje prawa. Natomiast na podstawie wczesniej wykonanych badan RTG oraz starszych i nowych badan USG wet wyklucza zmiany nowotworowe. Przez trzy dni Jaret mial kroplowki oczyszczajace i wzmacniajace oraz scisla dieta. Tydzien temu byl kryzys po raz kolejny myslalam ze przyszed czas sie porzegnac, ale Jaret to twarda sztuka i choc widac ze jest chory z dnia na dzien jest troche lepiej, dzis biegal juz za pilka jak zwykle. Mam nadzieje ze dieta i leki(enzymy) pomoga Jarecikowi wrocic do zdrowia i prowadzic
wesole zycie staruszka
-
Marysiu :friends: wszystko będzie dobrze :friends:
Zdrówka Jaret :heartbeat:
-
Marysiu leki enzymy i dobre myśli,zaciśniete kciuki MUSZĄ pomoc Jarecikowi. To silny chłop i tym razem wyjdzie z dołka.Radośnie pobiegnie z pileczką.
-
Trzymamy kciuki za zdrówko Jarecika :friends: to przecież silny i dojrzały Chłopak jest ;)
Marysiu :heartbeat:
-
Marysiu :heartbeat:, trzymamy kciuki za Jarecika :friends:
Będzie dobrze, bo przecież jeszcze długo musi wieść "szczęśliwe życie staruszka" ....
Dużo mizianek :emotbern: dla Jarecika i spokoju :b38:
-
:friends: Trzymam za Was kciuki :friends: :heartbeat:
-
Bardzo mocno trzymamy kciuki :friends: I cieplutko o Was myślimy
-
I my potrzymamy :friends:
-
Qrcze. Marysiu, trzymamy mocno kciuki :friends:
-
Jarecik trzymaj się :heartbeat:
Marysiu trzymamy kciuki i cieplutko o Was myślimy :friends:
-
Jareciku , Marysiu , Tomku ......jesteśmy z Wami i trzymamy , kciuki i łapki.....żeby było dobrze
-
Marysiu, jesteśmy z Wami i mocno trzymamy kciuki :friends:
-
Marysiu cała Barneysiowa rodzinka jest z Wami i mocno ściska kciuki za Jarecika :heartbeat:
-
Marysiu trzymamy kciuki za zdrówko Jareta :friends:
-
Trzymam mocno :friends:
Jaret jesteś wyjątkowy!
-
:friends:
-
:friends:
-
:friends:
-
:friends:
-
Kiedy przystajemy na chwilę na spacerze, któreś z nas mówi: Jaret już by szczekał.
Trzymajcie się.
-
Potwierdziała się wstępna "robocza diagnoza" naszego weta, Jarecik cierpi na ostre zapalenie trzustki, pewnie już przechodzace w zewnątrzwydzielniczą niewydolność trzustki.
Jaret jest przykładem złej diagnozy i niejednoznacznych objawów choroby. Z perspektywy czasu widzę że chorą trzustkę Jaret miał prawdopodobnie zanim do nas trafił. Choroba często przebiega łagodnie i "falami" a jej objawy przypisywane były innym przyczynom. Niezbyt ładna kupa, okresami luźna, jasna, kilka razy dziennie była brana za skutek złego odżywiania w "poprzednim" życiu, wiązana z dużą wrażliwością żołądka, reakcją na zmiany karmy, stres czy przeforsowanie. Zwłaszcza ze były okresy kiedy wszystko było OK.
W momencie pojawienia się problemu z łapa, wszystkie objawy wiązano już z nią, tymczasem gwałtowne spadki formy, okresowy brak apetytu, brzydka podśmierdująca sierść, a nawet opuchlizna łapy były spowodowane chorobą trzustki.
Jest to dobry moment żeby napisać coś o weterynarzach. Przychodnię do której chodzę od przeszło dwóch lat, która cieszy się bardzo dobrą opinia, która uratowała Sabinę i która gorąco polecałam, stała się tak popularna że powoli zmieniła się w dom wariatów, lekarze się nie wyrabiają, spieszą sie, zaczynają tracić kontrole nad tym co robią z poszczególnymi pacjentami. Jedyne co ostatnio mi proponowali w sprawie Jareta to kolejna sedacja, pobieranie wycinak i dalsze operacyjne leczenie łapy, (wszystkie objawy wiązali z możliwością nowotworu). Nie wyraziłam na to zgody i poprosiłam o wykonanie badań krwi Jareta, o bardzo złych wynikach nie zostałam poinformowana (wcześniej zawsze od razu miałam informacje). Zdecydowałam się na konsultacje z innym weterynarzem, który psa potraktował jako "całość", z łapą uważa ze nie jest źle, jest to problem drugorzędny, natomiast wszystkie objawy powiązał z wątrobą i trzustką, co potwierdziły testy TLI.
Na temat chorób trzustki założyłam nowy watek, polecam do przeczytania.
http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=1393.0
Jarecik ma sie troszeczke lepiej, z chorą trzustką można żyć, trzeba tylko bardzo ściśle przestrzegać diety i podawać enzymy. Bardzo biedactwo schudł ostatnio, i forma była bardzo marna, ale od kilku dni jest trochę lepiej, powoli podajemy więcej jedzenia i dostaje enzymy. Wiem żę choroba ma tendencje do nawrotów wiec cały czas trzeba Jaretka pilnować, ale mam nadzieje że jeszcze nacieszy sie życiem.
Za piłeczką gania po ogrodzie, tylko dłuższe szaleńcze spacery zostały na razie odstawione.
-
Cała nasza banda trzyma kciuki za Jarecika!
-
Mimo wszystko bardzo się cieszę, że to nie nowotwór.
Tak coś czułam, że Jaret to prawdziwy strongman :heartbeat:
Będzie dobrze Marysiu :friends:
-
Obiecałam że napisze jeszcze o zdrowiu Jareta.
Niewiele więcej można juz dodać. Kiedy pisałam ostatni post dwa tygodnie temu wierzyliśmy że jest dla Jareta szansa na powrót do zdrowia. Jaret dostawał enzymy na niewydolność trzustki i hormony na niedoczynność tarczycy, jednak leczenie nie przynosiło efektów.
Dziś mogę się tylko zastanawiać czy zamiast podejmować leczenia nie trzeba było dalej podawać sterydy i środki przeciwbólowe, ale wiem że gdybym to zrobiła i tak Jaret by odszedł, a ja miałabym pewnie pretensje do siebie że nie próbowałam go leczyć.
Gwałtowne wyniszczenie organizmu jaki nastąpiło w ostatnich dniach życia Jareta, jest według mnie dowodem na to że jednak niszczył go nowotwór, pewnie trzustki lub wątroby.
-
Marysiu! :heartbeat:
Jaret był wyjątkowym psem i wyjątkowym berneńczykiem.
Zrobiłaś dla niego wszystko i dużo ,dużo więcej!!!!
Był psim tułaczem z rodowodem ,przechodzącym z rąk do rąk i niestety z gorszego w gorsze .
Nie dało mu szczęścia.
To Ty i Tomek daliście mu szczęście ,ciepło , miłość, bezpieczeństwo ,stabilność jutra i opiekę ,której potrzebował.
To Wy byliscie przy nim ....
Nie możesz mieć wyrzutów sumienia.
Byliście oboje ,tym co najlepsze ,w jego psim życiu.
I tak musisz na to patrzeć.
Przytulam Was mocno i wiem jak Wam ciężko :friends:
Jest mi bardzo przykro.
Jaret głęboko zapadł mi w serce i byłam bardzo szczęśliwa ,jego szczęściem z Wami.
-
:< daliście mu o co najlepsze... On to wiedział i czuł się z Wami szczęsliwy... zawsze zadajemy sobie pytanie czy zrobilismy wszystko... wiem co czujecie teraz... i wiem, że zrobiliście WSZYSTKO, za to Was kochał... Mocno Was ściskam i pamiętam tę uśmiechniety pychol Jareta z piłka w zębach, o które zawsze dbaliście by miał je przy sobie....
Marysiu, Jaret zawsze będzie z nami...