Styczeń-Luty 2006. Gala
Do krakowskiego schroniska trafiła wprost z ulicy. Gala została potrącona przez samochód i w wyniku wypadku miała niedowład przedniej łapy. Jeszcze wtedy wszyscy mieli nadzieję, że łapę uda się ocalić przed amputacją. Poproszono mnie o zajęcie się rehabilitacją Galiny. W czasie, kiedy do mnie trafiła miała zaniki większości mięśni i chcąc się przemieścić czołgała się po śniegu jak foka.
Niemiłe zabiegi - masaże, nakłuwania oraz bolesne zastrzyki przyjmowała ze stoickim spokojem, jakby wiedziała, że wszystko to robimy dla jej dobra. Po 3 tygodniach intensywnej rehabilitacji zaczęła chodzić, ba!!! śmigała na trzech łapach tak, że tylko sprawne oko zauważało jej kalectwo.
Po dwóch miesiącach pobytu musiała zmienić DT.
Gala dostała cieczki a ponieważ w tym czasie zdecydowanie odmawiała pobytu w domu i dodatkowo narastał konflikt miedzy nią i Borysem to nocowała w kojcu. Byłam pewna, że to bezpieczne miejsce - przecież mamy solidne ogrodzenie a kojec był zadaszony. Aż któregoś dnia nad ranem obudził nas hałas i zobaczyliśmy... dziurę a właściwie całkowicie zwalone ogrodzenie na długości ok. 20 m (lany beton i metalowe przęsła) i prawie całkowicie rozebrany kojec. Drewniane podpory (30x30 cm) popękane jak zapałki, metalowa siatka pogięta i wdeptana w śnieg. Zniszczeń dokonała Gala ze swoimi dwoma adoratorami (kaukaz i owczarkowaty - oba psy z miejscowości ok. 5 km od naszego domu). Gala w trybie awaryjnym trafiła do mojej znajomej na DT, a my zajęliśmy się budowaniem tymczasowego ogrodzenia, byle dotrwało do wiosny.
Od tego czasu jak słyszę, że ktoś uważa, że jest w stanie dopilnować suczki w cieczce mieszkającej na zewnątrz to mu NIE WIERZĘ. Tylko sterylizacja daje gwarancję niechcianych ciąż i nieplanowanych miotów.
A Galina? łapy nie udało się uratować, amputację przeprowadzono już w nowym domu.
Gala ma się doskonale a ja 3 dni temu dostałam zwyczajowego mms z jej najświeższą podobizną
Kontakt z Galą był niezwykłym doznaniem. Owczarek kaukaski to pies wprost magiczny. Hipnotyzowała spojrzeniem, ujmowała dumą i niezależnością. A we mnie odżyły wspomnienia ukochanego psa Brutusa, oczywiście Kaukaza.