Ach, myślałam, że uda mi się wstawić w końcu zdjęcia,
ale czasoprzestrzeń mnie wchłonęła, klony wyjechały na wakacje.
Do tego bezczelnie zabrały ze sobą babcię
A u mnie rewolucji życiowych ciąg dalszy...
jakich, to wie na razie Ela, jak również i to, że ze mnie typ cichociemny Bonita już całkowicie i niezaprzeczalnie odzyskała siły
i chyba nareszcie może w pełni cieszyć się życiem.
A nadrabia z nawiązką i cieszy się nieustająco.
Obecnie jesteśmy na etapie 'wczesnoszczenięcym'
Zabawom nie ma końca.
Żarłok z niej nieprzeciętny.
Koziołek brykający nadzwyczajny.
A do tego niezwykły lizus.
I tu muszę powiedzieć, że lizus dosłowny, autentyczny i nie do podrobienia.
W zasadzie nie musiałabym się w ogóle kąpać, bo na 'dzień dobry', 'dobranoc', tudzież w międzyczasie na 'helllooo' nieopatrzne, wylizana jestem dokładnie, z absolutną pieczołowitością, wręcz namaszczeniem jakimś.
Strasznie się do nas przywiązała.
Okazuje swoją miłość i oddanie na każdym kroku.
Czas do domu mojej iskierce.