wczoraj ponieważ pogoda jednak dopisała wybraliśmy sie na spacerek . Rożaneczniki niestety się zbuntowały i nie zakwitły jeszcze w pełnej krasie ale i tak było fajnie !
Zobaczcie sami .....
podążamy leśną ścieżką . Do celu 2 km ....
dobrze ,że droga obfitowała w kałuże ,bo niektórzy poczuli pragnienie ...
napojeni idziemy dalej radosnie ...
bardzo radośnie ....
na rozdrożu trzeba się zastanowić , która drogę wybrać , każdy ma swoje wizję ...
śliczna Sonia z uśmiechem kroczy obok swojej Pańci , przeszliśmy juz kawał drogi a Sonieczka nie ogląda się za siebie ...
Gabisia też z nami była a jakże ...
po drodze nie zabrakło oczywiście atrsakcji dla naszych" wodołazów ".....
i z ukrycia , myślą,że ich nie widzimy ....
starczy kapieli , trzeba zadbać o futerko i wytrzepać nadmiar wody ...
prawda ,że Nikicie do twarzy ( a raczej do pyska ..) w wersji "mokra włoszka " ..?
dotarliśmy na miejsce ...
i zasłużony odpoczynek ....
jeden krzaczek zakwitł , to tak na pociechę ...
weszłam na ambonę ,żeby zerknąć z góry , zobaczcie co było potem ....
psiaki chyba w obawie ,że spadnę
z całego serca pragneły pomóc mi w zejściu z tej drabinki , na szczeście poradziłam sobie sama z tym trudnym zadaniem .
Spacer był fantastyczny , psiaki też zadowolone , oby częsciej . Aniu a Pałac odwiedzimy kiedyś na rowerkach ....