i jak to widzą sąsiedzi....otóż sprawa ma się tak... jak pewne sprawy wyglądają za płota ....w oczach moich "kochanych" sąsiadów to chyba jestem psycholem totalnym i najlepiej trzeba by mi było prawa rodzicielskie odebrac
jest niedziela, piękne słońce, śnieg - upragniony, wyczekany - synek mój ukochany leży sobie na śniegu i podziwia niebo ( no prawie jak Babusek i Fszut men tylko on dla odmiany nie jest tylko w samych gaciach
)
no i leży tak sobie, i leży a ja się wkurzam * dziecko drogie wstawaj z tego śniegu to nie czerwiec.... i tak raz, drugi, trzeci a tu guzik z pętelką słuch wybiórczy...
A tu mój żandarm biegnie, Roza znaczy się oczywiście - i łupie oczyskami raz na mnie raz na Kacpra raz na mnie raz na Kacpra * dobiega do leżącego "Nicponia"
łapie za but i ciągnie, ciągnie i gada i gada ...WSTAWAJ JAK MATKA PROSI
PRZEZIĘBISZ SIĘ I NICI Z WIELKOPOLSKIEGO SPACERU
WSTAWAJ BO JAK NIE TO CIĘ BĘDĘ TAK CIĄGŁA DO SAMEGO PROGU...... * no i tak moi kochani i co na to wyrodna matka.....* dobra Rozalka, kochane psisko martwi się o małolata.... * a co na to Sąsiedzi......*** co za psycholka pozwala gryźdz swoje dziecko, co za matka, zamknąc ją najlepiej albo co.... z kim my na tym osiedlu mieszkamy.... istna patologia
o i taka moja historia
czyż nie mam mądrego PSA!!!!!!