Po ciężkiej chorobie odeszła nasza Dosieńka
Zasnęła spokojnie....
Nic ją już nie boli...
Nie męczy się....
Minął tydzień...ale nie miałam odwagi ? siły? by tu napisać...
Poszła informacja na FB... ale mam do tej pory wrażenie jakby nas to nie dotyczyło...nie dotarło to do mnie...
Darcy czeka...szuka...sprawdza wszystkie zapachy... nadrabia za dwoje...ale widzę w jego oczach głęboki smutek i nadzieję, że zaraz się pojawi...
Odeszła uśmiechnięta i taką ją na zawsze zapamiętam
Nasze ostatnie dni w kilku zdjęciach
Ostatnie wyjście na spacer
Przedostatnia noc z Panią
Ostatnia wspólna pizza
Ostatnia noc...
Chciałabym też przy okazji podziękować Eli i Camarze za zaufanie jakim mnie obdarzyły i pozwoliły aby Dosieńka była moja - nasza
Tyle szczęścia, beztroski i radości, którą wniosła do Naszego domu nie dał nam nikt.
Dziękujemy
Każde nasze futro wnosi coś do naszego życia, zdobywa kawałek naszego serca... ona przeprowadziła rewolucję, była w najtrudniejszych momentach mojego życia zawsze obok i wszystko rozumiała tak dobrze...wysłuchała moich lamentów...wycierała futrem łzy... i wydobywała uśmiech z zakamarków smutku... jest Darsinek, ale przecież Darsinek to facet
nigdy nie zrozumie mnie tak jak najlepsza przyjaciółka
Dziękuję Dosieńko że mogłam Cię "mieć"
i Wszystkim, którzy się do tego przyczynili! To był najpiękniejszy okres Naszego psio-koto-ludzkiego życia
Żegnaj Słoneczko