Czasem trzeba w "psim języku", żeby głupolek zrozumiał.
Nasz Bursztyn bedąc podrostkiem w zabawie się zapamiętywał i podgryzał zbyt mocno, aż do pewnego czasu, gdy... Pan wsadził sobie jego łapę do ust i zacisnął nieco szczęki
. Wnet zrozumiał nasz psiak, że to nic przyjemnego. Jeszcze parę razy później w trakcie zabaw , jak pies przesadził Pan otwierał szeroko usta , ale wtedy Bursztyś popiskiwał " nie, nie , tylko nie to"
, choć jak twierdził SzM napychanie sobie psich kudłów do buzi nie należało do przyjemnych i nie zamierzał tego pwtarzać
. Zabawy w podrgryzanie chłopaków trwały dalej, ale do końca życia Bursztyn był delikatny i ręce Pana były poślinione, ale nigdy pogryzione, mimo, że za przyzwoleniem Pana towarzyszyły temu powarkiwania i szczerzenie ząbków, a zabawy z Panem wyglądały jak z zabawy z drugim psem ( no bo psiego towarzystwa nie było)
.