Relacja z drugiego dnia pobytu u nas.
Fryga noc przesypia w całości bez problemu, śpi sobie sama w salonie, bo Cezar pakuje się na górę, a Fryga woli pozostać na dywanikach. My młodego też byśmy widzieli na dole.. ale on z przyzwyczajenia na razie włazi na górę..
Rano o 6:00 mamy pobudkę (planowo), Frygusia słysząc szmery też wstaje i podchodzi do schodów z wielkim merdaniem ogona na powitanie. Potem wybiegają na dworek i ku naszej radości, Fryga wybiegła w podskokach przymilając się do Cezara, a nawet przewróciła się na plecki i machała łapkami Ceraza po nosie
tańczyła ze szczęścia.
Świat nam się poprzestawiał do góry łapami
bo Frygusi jeszcze ze szwami nie chcemy zostawiać samej z Cezarem na działce podczas pójścia do Szkoły/Pracy, to rano przybywają do nas rodzice i przez cały dzień siedzą z piesami, a przy okazji są z tego bardzo szczęśliwi..
Jak wróciliśmy z pracy, przywieźliśmy dwa gnaty, po jednym na pysk. I to co się działo potem przyprawiło nas o zakłopotanie
.
Cezar sobie chwilę pogryzł kostkę, Fryga swoją.... zakopała pod domem (przy "tarasie")
Potem zabrała Cezarowi jego gnata i zaczęła ją obrabiać....
Jak im przyniosłem tę zakopaną kostkę, żeby oboje mieli co sobie gryźć to Fryga ze swoją kością pomaszerowała pod porzeczkę.. i ją zakopała.
Cezar swoją chwilę zostawił bez opieki i już Fryga maszeruje z jego gnatem.. do piachu, tak sprytnie wykopała dziurę bez zbędnego rozwalania piachu, umieściła gnata w dziurze, po czym pyszczkiem ładnie zagarnęła i kość schowana.
Czy ona to zakopuje na gorsze czasy? Kurcze to się tak szybko stało, że nie miałem jak tego nagrać, a wyglądało cudnie
A oto galeria zdjęć - pozowana.
Tu sobie tak poleżymy, chwila dla fotoreporterów..
Fryga obrabia gnacik.. mniam, mniam
Cezar wybrał trawę - a raczej jakiś chwast, bo my tu trawy jeszcze nie sialiśmy.
Masz buziaka, żebyś nie płakał..
Potem poszliśmy na spacer.. na razie na smyczach. Oj męczący był, bo Cezar na smyczy ciągnie jak wół pociągowy, rany boskie wszystkie psy we wsi się rozszczekały, jak zwykle zresztą, zdjęć nie mam bo aparat został w domu, pójdziemy w ładniejsze plenery (w drugą stronę) to cykniemy ładniejsze...
po kolacji towarzystwo śpi
, czasem powarczy jak sąsiad zaszczeka..
.. i tak wesoło minął nam dzionek..
pozdrawiamy