Witam wszystkich serdecznie i z góry przepraszam za przerwę w relacjach na temat naszej Munieczki. Dopiero wczoraj wróciliśmy z bajecznych prawie trzy-tygodniowych wakacji w słońcu więc musimy sobie poradzić z depresją powakacyjną. W tym czasie Muniek był pod opieką moich rodziców ... piętro niżej i tak jej się tam spodobało - własna kanapa i widok na cały parter - że za diabła nie chce do nas wrócić na górę na dłużej. Przy każdej okazji nawiewa na dół i przyjmuje pozycję "pies kamień" ale oczywiście nie ze strachu jak niegdyś lecz pod tytułem "a właśnie że nie pójdę".
W zeszłym tygodniu moja mama zwichnęła kostkę więc nie mogła z nią wychodzić na dłuższe spacery jak dotąd - stąd z konieczności księżniczka od czwartku jest wypuszczana na podwórko, które samodzielnie obchodzi, załatwia się i wraca pod drzwi.
Przybrała na wadze - zauważyłam to po powrocie - brzuszek zrobił się okrągły a nie zapadnięty jak dotąd. Podczas naszej nieobecności mama raz ugotowała jej ryż na kurczaku - i podobno Munia chodziła z miską po całym domu wylizując ją i skończyła przy brodziku w łazience. Tak jej smakowało. Cóż ... ludzkie żarcie zawsze najlepsze...
W jej zachowaniu nastąpiła naprawdę duża zmiana. Natomiast nadal boi się mężczyzn nadchodzących z naprzeciwka, hałasu na sąsiedniej posesji, jeszcze odwraca głowę od aparatu ale jedno - pierwsze zdjęcie pozwoli zrobić. Nadal gdy się wystraszy - nie wiadomo czego - ciągnie do domu:
Akceptuje wszystkich powtarzających się gości w naszym domu – szczególnie kobiety. Cieszy się i trzepie ogonem na widok znajomej twarzy ale całe dnie najchętniej spędza leżąc na swojej kanapie lub na legowisku.
W tym tygodniu przyłożę się do zrobienia lepszych zdjęć - mam nadzieję, że uda mi się uchwycić ją jak szaleje na śniegu - to zdarzyło się jak dotąd tylko 3 razy - miałam wrażenie, że to zupełnie inny pies.
I jest naprawdę słodka …