Wydarzyło się to 17 lipca 2014 r. w Poznaniu.
Trzeba przyznać, że
Szczepan, mix bernardyna miał wiele szczęścia...
Na jego drodze stanęła Magda, szefowa krotoszyńskiego Schroniska. Pies leżał na trawniku, ze strachu przywarł do ziemi nawet nie mrugając oczami. Śmierdział jak nie-boskie stworzenie, a zapach unoszącay się wokół można było porównać jedynie do aromatu sfermentowanego obornika. Wszystko wokół było dla niego nowe, przerażające, powodujące absolutny bezruch.
Szczepan ma 3 miesiące... To psie dziecko, nieszczepione, bezbronne wobec wirusów.
Magda rozumiała, że umieszczenie go w tym stanie w gromadzie zwierząt daje mu nikłe szanse na przetrwanie w zdrowiu - rozpaczliwie szukała rozwiązania.
Znamy się od dawna, dlatego Magda wiedząc o specyfice działań Fundacji Pasterze postanowiła poprosić właśnie nas o tę pomoc.
Co miałam robić ? Zgodziłam się.
Tym samym postanowiłam urozmaicić życie Babuskom.
Akcja poszła szybko - jeszcze tego samego wieczoru Babu zabrał Szczepana do siebie.
Aby pozbyć się zapachu musieli małego wykąpać kilka razy, jednakże na buszujących w sierści pchłach nie zrobiło to prawie żadnego wrażenia.
Szczepan został od razu zakropiony w celu pozbycia się parazytów.
Pierwsza noc, jak zwykle w takich przypadkach, nie należała do najłatwiejszych...
Ale przeżyli wszyscy.
I nawet potem w sobotę uśmiechali do nas radośnie.
Mogliśmy obserwować i podziwiać młodego w towarzystwie Rozy i Kazika, a także Medy oraz Kiki Coco.
Jak na małego, wiejskiego dzikusa sprawował się wyjątkowo poprawnie.
W niedzielę przyjechał z nami do Milicza, a w poniedziałek spotkał się oko w oko z doktorem.
Opowieści o bogatym "życiu wewnętrznym" snuć nie będę, dość jeśli wspomnę, że w jego odchodach było mnóstwo beżowych wstążeczek. Brrrrr...
O genialnym charakterze
Szczepana później,
a teraz popatrzcie sobie na tego wyjątkowego słodziaka!