Od wczoraj mamy kolejną biedę pod opieką.
Była wiosna, marzec 2012 roku.
Bezdomne szczenię błąkało się po wsi, o której ani Bóg ani diabeł nie pamięta...
Długo by opowiadać o tym miejscu...
A
Inka ?
Może ktoś nie miał serca jej po prostu zabić ?
Może też nie chciało mu się jechać do miasta by tam ją wyrzucić ?
To nagminny proceder w tym kraju.
Rozmnażacze z miasta pozbywają się psów, których nie udało się sprzedać wywożąc je do lasu,
a co wrażliwsi mieszkańcy wsi, bezmyślnie pozwalający na mnożenie się czworonogów w gospodarstwach, porzucają je w miastach, w nadziei, że "miastowi" przygarną rozedrgane zwierzę.Inka chodziła od człowieka do czlowieka i prosiła... Czasem wyprosiła troszkę jedzenia, czasem ciastko z rąk dziecka.
Ogólnie nikt nie skażył się na jej zachowanie i nie zgłaszono informacji o błąkającym się psie do gminy.
Do czasu gdy...
Jedna z kobiet zaczęła okazywać więcej serca bezdomnemu psu i...
Inka stała się przedmiotem kolejnego zatargu sąsiadów będących w długotrwałym konflikcie.
Gdyby nie empatia naszego doktora
sunia prawdopopdobnie byłaby ofiarą tych "sąsiedzkich rozgrywek".
Jaka jest
Inka ? Sami zobaczcie.