Przerobiłem chyba wszystkie opcje: obrożę, kolczatkę, szelki, smycz krótką, długą, zwijaną... Luźna smycz po 5 krokach od komendy napina "się" i zaczynam przyspieszać. Zwijaną smycz rzadko rozwija do oporu - 8m. Pilne interesy ma przeważnie w promieniu ok 6 m. Mniej pilne, po drugiej stronie globu ale po 200m spaceru uznaje je za pilne. Obrożą, kolczatka - bez różnicy - zawsze ciągnie. Szelki - nie ciągnie jedynie w przypadku jeśli na drugim końcu smyczy był chwilowo nienapędzany rower. Luzem - trzyma się w odległości 3 - 4 metrów ewentualnie z własnej inicjatywy utrudnia chód tuląc się do lewej nogi skośnie do kierunku przemieszczania się - można chodzić tylko w kółko. Po komendzie "noga" między pieśka a nogę siekiery nie wbijesz - sam chciałeś.
Rower.
Przez pierwsze dwa dni ujechałem a właściwie ujechaliśmy w sumie około metra. Po dwóch dniach zaakceptował fakt, że on nie jedzie. Po kilometrze zorientował się, że rowery same jeżdżą, on nie musi być jeleniem na własne życzenie i to odkrycie uratowało dymiące już klocki hamulcowe.
Aktualny stan, a właściwie stan przed kontuzją: piesiek w miarę równolegle biegał chodnikiem, uważnie obserwując poczynania pańcia na jezdni. Między jezdnią a chodnikiem mógł być pas zieleni. Gdy pojawiała się wąska ścieżka obok krawężnika piesek wybierał ten szlak - bliżej pańcia. Gdy "wąskie" znikało lub zbliżaliśmy się do skrzyżowania piesek wracał na chodnik, by przejść po pasach (jak pańcio jechał dalej, bo jak stanął, to piesiek też stał, utwierdzony w tej decyzji komendą "stój"). Do ruszenia konieczna była komenda "idź" lub równoczesny ruch pieszych na przejściu z kontynuacją jazdy pańcia. Zmiany kierunku odgadywał z obserwacji roweru poprawnie uwzględniając chwilowe różnice kierunku jezdni i chodnika. Przy braku chodnika poruszał się poboczem, zawsze przed rowerem. Gdy nie było pobocza - jezdnią. Komendę "prawo" postrzegał ortodoksyjnie, natychmiast opuszczając jezdnię w "zadanym" kierunku.
I skoro tak skomplikowany system poruszania się opanował, to czemu między "nogą" a 6 metrem ciągnie jak lokomotywa oporny na wszelkie ćwiczenia?
Z uwagi na to ciągnięcie, w obliczu aktualnej kontuzji kolana nie mogę używać smyczy, a bez smyczy teraz chodzi przy nodze bez komendy.
Zostawić tak jak jest, czy walczyć?