Inka zawdzięcza dom tysiącom ogłoszeń, które zrobili dla niej bezinteresownie wolontariusze FP.
Jej zdjęcia można było dostrzec praktycznie wszędzie tam gdzie inni poszukiwali psa do adopcji.
Kasia i Wojtek tak długo natykali się na jej anonse, aż podjęli decyzję,
że właśnie temu psu, a pośrednio i mnie postanawiają pomóc.
Moja wdzięczność za ten gest jest ogromna!
Inka ze względu na ucieczkowy charakter była dla mojej rodziny niezmiernie obciążającym tymczasem.
Dla
Camary to, że wciąż nie znajdujemy dla małej odpowiedniego domu było ogromnie przygnębiające.
I to
Camara jako jedyna z całej dużej grupy wolontariuszy Fundacji Pasterze zaproponowała przyjęcie
Inki pod swój dach.
Oczywiście, ze względu na ilość obowiązków, których brzemię dźwiga na co dzień nie mogłam zaakceptować takiego rozwiązania.
Dlatego
Inka wciąż była z nami.
Czasami towarzyszyła nam w podróżach i poznawała nowych przyjaciół.
Czasami uciekała i na odmianę przyprowadzała nam swoich, czworonożnych.
Przez ten rok poznawała również nowych tymczasowych mieszkańców naszego domu
i ze zdziwieniem oraz niepokojem żegnała ich gdy odjeżdżali w nowe miejsca.
Była z nami gdy w sierpniu umierała nasza Tinka, była gdy Meda nieomal nie utraciła życia wskutek skrętu żołądka.
Mam mnóstwo zaległych fotek, za to nie mam czasu wrzucać ich tu na Forum.
Na razie podzielę się jedną.