W Krakowie, Warszawie, Pszczynie czy Swarzędzu wszyscy pilnie zajmujemy się swoimi tymczasami.
W Miliczu nie ma taryfy ulgowej.
Pracować muszą wszyscy.
Torze, w towarzystwie
Medy, szło lepiej ciągnięcie pojazdów niż mi fotografowanie sytuacji.
To fotka z serii: "Ile psów widać na tym zdjęciu?" Najważniejsze, że dzieciaki mam wyszkolone i pilnują hamulców gdy należy.
Tora płoszy się nieco słysząc nieznany dźwięk, ale potrafi sobie z tym doskonale radzić.
Miód nie pies!
Za prawidłowe wykonanywanie ćwiczeń należą się głaski.
Smakołyki dla tymczasów, upieczone przez
kajetan, czekały w domu na nasz powrót.
Przydały się przy treningu "przybijania piąteczki".
Tora jest SUPER!
Naprawdę nie wiem jak się z nią rozstanę...