Misiek jest psem dzikim.
Właściciele oczekiwali od niego jedynie obrony terytorium, które zajmował.
Nie był wiązany. Nie nosił obroży. Nie wie do czego służy smycz. Nigdy nie opuszczał swojego podwórka.
Z trudem, ale na szczęście bez pomocy środków farmakologicznych, udało się go wprowadzić do auta.
Jechałam samochodem i myślałam w jak wielkim stresie musi być teraz
Misiek.
Jak można nazwać to co mu zrobiłam ? Porwaniem przez kosmitów ?
Po paru godzinach jazdy dotarliśmy do domu.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę znaleźć sposób na ośmielenie go.
Miałam nadzieję, że nasza
Jaga będzie w stanie dodać mu otuchy. Skończyło się próbą ataku.
Pies nie zamierzał opuścić samochodu, wobec tego został w aucie na noc.