Wczoraj otrzymałam od pana Macieja informacje o Ruffim. Cieszy mnie fakt, że świetnie się dogadują
Łapki wiadomo goją się dłużej, ale będzie dobrze
Pisze on:
"Dzisiaj byliśmy z Ruferem u Pani weterynarz do kontroli , miał ściągane
resztki szwów z łap wszystko poszło sprawnie trzy osoby go trzymały
czwarta dokonywała cięć, a potem dezynfekowania i czyszczenia ran .Rany
na łapach nie są w złym stanie , ale nie można też jeszcze mówić o pełni
szczęścia . Do przyszłego wtorku podajemy nowy antybiotyk .
Jeśli chodzi o leczenie i związane z tym jakiekolwiek czynności to
jest typowy facet szał w oczach , histeria i ucieczka .
Nadal temperujemy szczekanie , nawet dochodzimy czasem do etapu
szczekania bez głosowego gdy po ostrej reprymendzie bezgłośnie poruszają
się same szczęki .
Ruffi zachowuje swój temperament i terroryzm spacerowy polegający na
wymuszaniu na każdym wracającym do domu natychmiastowego wyjścia z nim
na spacer , nawet jeśli co dopiero z innym wrócił .
Od piątku powoli puszczam go ze smyczy na krótkich odcinkach w okolicach
domu i na terenach ogrodzonych . Trafia sam do domu pod bramę kamienicy
i czeka lub sprawdza czy ja idę .
Cały czas kontroluje czy ja jestem i mnie pilnuje . Jedynym
zaobserwowanym prze ze mnie niebezpieczeństwem jest to że on nie
rozróżnia powierzchni chodnika od ulicy i jak dopadnie go szaleństwo
nagłego biegania w amoku .
Najważniejsze że z chłopaczkiem się docieramy i odkrywamy go dla siebie
coraz lepiej się rozumiemy ".