Czyżby Redi się zakochał ?
Ponieważ często przez nasz dom 'przewijają się' jakieś psy,
Redzisław obrał swoją taktykę i generalnie z obojętnym nastawieniem znosi kolejnych czworonożnych gości.
Jest 'ponad to'.
(Musi tylko z częstotliwością co średnio 3 minuty upewniać się, że wciąż go kocham i nic się nie zmieniło)Tym bardziej dziwi tak duża sympatia, którą obdarzył
Amandę.
Tego 'zaszczytu' dostąpiła oprócz niej jedynie
Xenka:
http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=857.0Za to
Amanda stała się moim cieniem.
Jeśli gotuję - leży przy kuchence, jeśli myję naczynia - przesuwa się o metr i leży przy zlewie, jeśli myję podłogę - leży przede mną na umytej podłodze, jeśli idę do łazienki - rozkłada się pod drzwiami tarasując drzwi...
Ciągle muszę uważać, żeby na nią nie wpaść.
A jeśli mnie zabraknie - przykleja się do jakiegokolwiek innego domownika.
I nie ma tu żadnych faworytów - tak samo uwielbia i babcię, i Marcina, i dzieci.
A rano przy kawie ze sobą rozmawiamy.
Ja miziam ją po brzuchu, a ona mruczy, poszczekuje i zaczepia łapą, patrząc przy tym głęboko w oczy, jakby szukała odpowiedzi na pytanie: 'dlaczego mi tak dobrze?'...
To jest niezwykle zabawne...
Ale jednocześnie powoduje ukłucie w moim sercu, jakbym starała się jej odpowiedzieć: 'bo tak właśnie powinnaś się czuć'...