Oczywiście zgodnie z uświęconą tradycją najwięcej dzieje się tuż przed spotkaniem...
(przypominam, że widzimy się teraz w niedzielę)
Wczoraj z lasu przy trasie Częstochowa-Wieluń zabrałam czarną jamnikowatą drobinkę, odwodnioną i głodną jak wilcze szczenię.
Od kilku dni okupowała miejsce przy przydrożnym krzyżu. Zapewne czekała na osobę, która ją tam porzuciła.
Szczegóły później, po pracy.