Słuchajcie, wczoraj miałam jeden z koszmarnych dni jakie mogą być udziałem tylko moim lub
Camary!
Uwierzcie mi, trzeba ogromnej wyobraźni, żeby choć na chwilę wczuć się w rolę, którą pełnimy w Fundacji:
-dziesiątki telefonów nie tylko od chcących adoptować, ale również
-wewnątrzfundacyjnych ustaleń co do szkoleń, spotkań, dokumentacji... itd.
-uzgodnień pobytów psów w DT,
-planów tras, które muszą przebyć,
-uzgodnień z transportami
-czasochłonnych rozmów z domami adopcyjnymi
-decyzji, któremu psu pomóc, a któremu z bólem serca odmówić tej pomocy z braku możliwości
przypominam, nie prowadzimy schroniska, przytuliska czy jak tam zwać owe miejsca gromadzenia bezdomnych psów-odpowiedzi na kolejne prośby o pomoc, spływające przez internet lub telefon
-jednoczesne bycie odpowiedzialnym Domem Tymczasowym
http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=854.0-wstawiania informacji na wątkach swoich tymczasów
-rozmów i wskazówek udzielanych innym naszym Domom Tymczasowym
-i wiele wiele innych czynności związanych z 'obowiązkami' w Fundacji
-...
poza tym jest przecież nasze prywatne, normalne życie (mężowie
dzieci
wnuki
) i wszystkie wyzwania z tym życiem związane.
Sabamlis podrzuciła dziś doskonały, w mojej ocenie, pomysł:
Fundacja potrzebuje człowieka, który w części odciąży
Elzę i
Camarę, będzie odbierał telefony i w krótkich słowach wyjaśniał dlaczego bywa, że nie można od razu dodzwonić się do osób prowadzących wstępną weryfikację i jak wygląda sam proces adopcyjny. Miejmy nadzieję, że część telefonów od 'ludzi innego pokroju' zostanie właśnie właśnie w ten sposób 'przesiane' przez tego wolontariusza.
Musi być to osoba, któraw czasie swojej pracy po prostu może odbierać telefony.
Oczywiście zostanie ona przez nas gruntownie przeszkolona i gwarantuję, że te rozmowy z konieczności nie będą długie.
Nasza prośba, przemyślcie sprawę, czekamy na odzew.
Na pytanie, które zostanie zadane nie trzeba odpowiadać od razu.
Kto się zgłasza na ochotnika ?