Jest jedna sprawa o której już wcześniej przy adopcji Archiego się przekonałam, ale która dobitnie wyszła w czasie aklimatyzacji Leny w naszym domu - ELZA I CAMARA
robią coś wielkiego.
Wiem, że wiele rodzin, które wzięły na siebie odpowiedzialność i adoptowały takiego dużego psa, jakim jest berneńczyk, waha się czy dobrze postępuje z psami w tym trudnym pierwszym czasie. Nie wyobrażam sobie, że tak nie jest.
Dlatego ta pomoc ze strony Eli i Małgosi jest nieoceniona.
Często o tym nie piszemy, bo to dla nas oczywistość, ale chciałam jeszcze raz podziękować szczególnie Elzie, z którą siedziałam na gorącej linii telefonicznej i która naprowadzała mnie i moją rodzinę na sposoby postępowania i radzenia sobie z niespodziankami i dziwnymi zachowaniami psów, które nas czasem zaskakiwały. Naprawdę jestem pod wrażeniem ile czasu poświęciła, by ten nasz gagatek Archik zakumplował się z Leną.
I nie wyobrażam sobie, że ona nie ma klona (chociaż się wypiera
), bo wiem że tyle samo czasu poświęca każdej adopcji.
Powiem tak - jeżeli adoptować psa to tylko z PASTERZAMI !!!
Howgh ( i to by było na tyle tego kadzenia, ale nie mogłam się nie uzewnętrznić
!!!)
Wracając do meritum
:
Lena to przylepa i super hiper miziasta dziewczyna.
Klei się do każdego i trzeba ostrzegać ludzi, bo jak taki wielki pies znienacka usiądzie na stopach i zaczyna się przytulać, to można wylądować tak
Te ostatnie zdjęcia to już z wakacji, na które pojechaliśmy na początku sierpnia.
Bo w sumie zafundowaliśmy Lenie niezłe tempo i atrakcje w czasie krótkiego pobytu u nas.
Po ponad tygodniu Lenka miała sterylkę, którą zniosła bardzo dobrze. To był ostatni dzwonek, bo okazało się że za parę dni byłaby cieczka
. To byłaby jazda i nici z urlopu...
Przy okazji wycięliśmy wilcze pazury na tylnych nogach, bo jeden zaczynał wrastać w opuszkę i nie było co deliberować. Wet stwierdził, że to jej tylko ułatwi życie - ona zaczynała się już przygryzać w tę łapkę. Rany wygoiły się super - nie ma śladu - śliczna plastyka.
Po 2 kolejnych tygodniach zabraliśmy się i pojechaliśmy z przyczepą kempingową na wczasy.
Trochę się martwiliśmy jak psy zniosą swoją obecność przez 3 godziny w bagażniku, ale oceńcie sami
Before (droga Tam--->)
After (powrót <-----)
Widzicie różnicę w zachowaniu psów?
A kto wie, który pies na którym leży
?
Po powrocie mamy zupełnie inne psy - poranne mizianki i podgryzanie gardełka i uszek Lenki przez Archiego- ona się nastawia i sama go zaczepia. Kładzie mu głowę na głowę, łapy na kręgosłup itp. itd.
Ela pytana przeze mnie o co chodzi - stwierdziła, że oni są już po prostu stadem
.