Maksiu już w domu, jest taki cichutki, gdzie go sie postawi tam zostaje... patrzy tylko tymi swoimi oczkami co sie dzieję, powarkuje na każdego zwierzaka który się do niego zbliża, jakby mówił - "nie ruszaj mnie, ja tu sobie tylko leże". Taka mała bida, przestarszona, nawet na siusiu musiałam go wynieść na rękach, tak ogólnie to żeby zmienił miejsce trzeba go wziąć na ręce... Od wczoraj prawie czas śpi, nie chce jeść ale to dopiero pierwszy dzień, więc nie ma co się martwić. Lenka ciekawa na poczatku co to zjawiło sie w domu, podeszła, powąchała i zostawiała małego w spokoju, koty też zainteresowane... ale bez wzjaemności Maksa.
Serce pęka, bo tak przestraszonego i mało kontaktowego psiaka jeszcze nie widziałam:-(